Poprzedni transkrypt Zaginiony skarb Griffonstone |
Odcinek Ach, życie... |
Następny transkrypt Księżniczka Spike |
- [przewracanie kartek]
- [drzwi otwierają się]
- Cranky Doodle Osioł: Chyba nigdy nie zrozumiem kucy w tej dziurze. Gdzie nie pójdę, to tak się ekscytują i dziwnie na mnie gapią. I wszyscy pytają, czy się aby nie stresuję.
- Matilda: Może zapomnieli o jutrzejszym weselu?
- Cranky Doodle Osioł: Ech, pewnie nie mogą się doczekać naszego ślubu jak ja.
- Cranky i Matilda: [mruczą i chichoczą]
- Matilda: No, chyba że się spalą ze wstydu, jak się zorientują, że daty im się pomieszały. [wzdycha] Spójrz na zaproszenie! Jest napisane, że ślub odbędzie się dziś!
- Cranky Doodle Osioł: Ale zaufanego grafika znalazłem…
- Matilda: Każdy kuc dostał takie zaproszenie! Nawet księżniczki mówiły, że będą!
- Cranky Doodle Osioł: Trzeba się było pobrać w tajemnicy!
- Matilda: Skarbie, catering, kwiaty, band na żywo! Musimy zdążyć ze wszystkim już dziś!
- Cranky Doodle Osioł: Co?!
- [drzwi otwierają się]
- Matilda: Gdzie jest moja organizatorka?!
- Cranky Doodle Osioł: Powiedziałaś, że załatwisz sprawę za połowę stawki! I co!? I wysłałaś wszystkim kucom zaproszenia z niewłaściwą datą! [parska]
- Derpy: Muffiny?
- [theme song]
- Lektor: My Little Pony: Przyjaźń to magia
- Lektor: Ach, życie…
- Derpy: Totalnie skopałam sprawę z zaproszeniami. Ale strasznie się czuję!
- Savoir Fare: Hmm! Moje to nawet do mnie nie dotarło!
- Derpy: Mówiłam Cranky'emu, że mogę je tanio wydrukować, ale to oznaczało zatrudnienie kuca z zerowym doświadczeniem drukarskim.
- [prasa drukarska się niszczy]
- [prysk]
- Derpy: Och, chciałabym cofnąć się w czasie i wszystko jakoś naprawić.
- Dr. Hooves: [siorbie]
- Dr. Hooves: Cofanie się w czasie już dawno wyszło z mody, moja droga. Pracuję nad niesamowitą techniką przenoszenia czasu w przód do ciebie.
- [skrzypienie]
- Dr. Hooves: Epokowe dzieło. Dekady, stulecia wręcz badań i eksperymentów. Byłem już tak blisko! Okazało się, że jest na to zaklęcie. Co zrobić!
- [prąd kopie]
- Dr. Hooves: Ale jest jeszcze tyle zjawisk, których magia nie tłumaczy. W których nauka i matematyka to prawdziwa magia!
- Derpy: Jak tutaj? Ale ładne!
- Dr. Hooves: Aa, tak, bezlontowe fajerwerki. Jeszcze nie wpadłem na to, jak je odpalić.
- Derpy: Gdzie się nauczyłeś robić takie rzeczy tak właściwie?
- Dr. Hooves: Całe życie poświęciłem zgłębianiu nauki. Jako źrebak przeżyłem traumatyczne doświadczenie, które zaszczepiło we mnie chęć zgłębiania kosmosu. Nauka dostarcza odpowiedzi na pytania, o których nawet nam się nie śniło! Dobra, po co tu przyszliśmy?
- Derpy: Taa, o-o-o, bo przez przypadek rozesłałam zaproszenia na ślub Cranky'ego i Matyldy z dzisiejszą datą zamiast jutrzejszej.
- Dr. Hooves: Na wielkie stajnie Augiasza! Kompletnie zapomniałem! A muszę jeszcze oddać garnitur do poprawek!
- Dr. Hooves: Rarity? [puka] Rarity! [stęka]
- [elektroniczna muzyka]
- Dr. Hooves: [do DJ Pon-3] Błagam! Musisz mi pomóc! Straciłem poczucie czasu (o dziwo) i zapomniałem o dzisiejszym ślubie! [ledwo słyszalne przez muzykę] No a przecież nie mogę w takim garniturze wystąpić! Ale wstydu bym sobie narobił! [normalnie] Widziałaś gdzieś Rarity? Musi mi skrócić rękawy i to jak najszybciej! Och, ho-ho, całe szczęście. Prowadź, kochana.
- [zbijane kręgle]
- Dr. Hooves: Yy, dlaczego mnie tu przyprowadziłaś? Rarity w życiu by nie przyszła…
- [garnitury połyskują]
- Dr. Hooves: Na wielkie stajnie Augiasza! Ale mają styl! Dżentelcoltsi, mam niezłą zagwozdkę, ale z waszym poczuciem estetyki czuję, że sprawa uratowana. Dalibyście namiary do waszego krawca?
- Jeff Letrotski: Taa, wiesz, stary, ten krawiec to ja.
- Dr. Hooves: Ja? Imię takie egzotyczne.
- Jeff Letrotski: Nie, co ty, stary, ja sam ogarniam swoją stylówę. Jak my wszyscy, stary.
- Dr. Hooves: Więc musisz mi pomóc! Muszę poprawić garnitur, i to w tej chwili!
- Jeff Letrotski: [śmieje się] Sorry, stary, ale właśnie zaczynamy finał.
- Dr. Hooves: Co to za słowo, którego używasz – „stary”?
- Jeff Letrotski: Nie wiem, stary, ale wiesz co? Ziomek nam się wykruszył. Jak z nami zagrasz, to ci naprawię ten garniaczek.
- [odgłosy pisania]
- Dr. Hooves: Przepraszam, dżentelcoltsi, ale nie gram w kręgle. Te piny, te strike'i, straszny rachunek prawdopodobieństwa!
- Jeff Letrotski: Jaki rachunek? O co ci chodzi, stary? Rzucaj prosto kulą i tyle!
- Dr. Hooves: Chwila. Prosto?
- [dzwonienie]
- [uderzenie kuli]
- Dr. Hooves: No niech będzie. Wypróbuję tę waszą „prostą” technikę. W tym szaleństwie może być metoda.
- Octavia Melody: Co tam znowu za narady?
- Apple Bloom: Wyglądają na strasznie spięte. Albo jakieś przyjaciółkowe sprawy, albo potwór atakuje.
- Octavia Melody: Potwór atakuje? O nie! Występuję dzisiaj na weselu i wciąż nie wiem, jaki wybrać repertuar. Jak ja mam ćwiczyć, kiedy jakiś potwór atakuje Ponyville.
- Sweetie Belle: Może to tylko mały problemik i w pół godzinki dziewczyny wszystko załatwią.
- Octavia Melody: Och, no mam nadzieję.
- Matilda: Gdzie jest Pinkie Pie?! Gdzie jest moja organizatorka?!
- [bugbear warczy]
- [odgłosy magii]
- Matilda: O nie! I to w dzień mojego ślubu?! Musi mi ktoś pomóc! Ty!
- Amethyst Star: Ja?
- Matilda: Muszę przesunąć całe wesele z jutra na dzisiaj!
- Amethyst Star: Ale teraz Twilight się tym zajmuje. Mnie o nic nikt nie pyta.
- Matilda: Czyli mi pomożesz?
- Amethyst Star: Kiedyś byłam najlepszą organizatorką imprez w Ponyville. No jasne, że…
- [bugbear warczy]
- Rainbow Dash: [krzyczy]
- [rumor]
- Matilda: Szybko! Biegiem do salonu piękności, zanim ten potwór zmiecie go z ziemi!
- [bugbear ryczy]
- [bugbear warczy]
- Derpy: Co ja teraz pocznę? [wzdycha] Matylda! Tak mi przykro z powodu tych zaproszeń! Mogę coś dla ciebie zrobić?
- Matilda: KWIATY!
- Lily Valley: Chcesz kwiaty na ślub Matyldy w tej chwili?!
- [uderzenie]
- Daisy: Co za koszmar!
- Rose: Zgroza, zgroza!
- Derpy: Czyli nie ma szans? Nie wyrobicie się?
- Lily Valley: Nie mamy jeszcze kwiatów dla Matyldy, a co dopiero bukietów! Och, jakaś masakra!
- Derpy: Okej. Ale i tak dzięki.
- [bugbear ryczy]
- Lily Valley: O, dziewczyny! Jedna z cynii ma złamaną łodygę!
- Daisy: Co?!
- [uderzenie]
- Rose: Och, zgroza, zgroza!
- Bon Bon: Szczerze ci powiem, jak Matylda mi powiedziała, że sala ma być gotowa na dziś, to się przeraziłam.
- Lyra Heartstrings: Miałyśmy siebie nawzajem. Wiedziałam, że zdążymy na czas.
- Bon Bon: Nie ma to jak najlepsza przyjaciółka, prawda?
- Lyra Heartstrings: Bo kiedy jesteśmy razem, pokonamy każdą przeszkodę na wspólnej drodze.
- [ryki w oddali]
- Bon Bon: Co to było?
- Lyra Heartstrings: Jakiś potwór atakuje Ponyville podobno.
- Bon Bon: No i co tym razem? Jakiś wariat z Everfree Forest?
- Lyra Heartstrings: Oo, słyszałam, że to jakiś bugbear. [chichocze]
- Bon Bon: Powiedziałaś bugbear? Dopadł mnie!
- Lyra Heartstrings: O co ci chodzi, Bon Bon?
- Bon Bon: Nie nazywam się Bon Bon. Jestem specjalną agentką Sweetie Drops. Pracuję dla supertajnej agencji przeciwpotworowej z Canterlot, a raczej pracowałam, do czasu, kiedy bugbear zniknął z Tartarusa kilka lat temu.
- Lyra Heartstrings: O czym ty teraz mówisz?
- Bon Bon: Kiedy uciekł, musieliśmy zamknąć całą agencję. Każdy dowód na istnienie naszej organizacji został zniszczony. Celestia zażądała kompletnego utajnienia akcji.
- Lyra Heartstrings: Co?
- Bon Bon: To ja złapałam bugbeara. Musiałam zniknąć pod przykrywką w Ponyville. Przyjęłam nowe imię. Nie sądziłam, że znowu mnie dopadnie. Stało się. Koniec!
- Lyra Heartstrings: Czyli cała nasza przyjaźń była oparta na kłamstwie?!
- Bon Bon: Wybacz, Lyra! Musiałam cię chronić! Dlatego milczałam.
- Lyra Heartstrings: A-a-ale nasze obiadki, długie rozmowy, te wieczory na ławeczce. [rozkleja się] Wszystko było iluzją?
- Bon Bon: To było prawdziwe. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką.
- [bugbear ryczy]
- [okno zostaje otwarte]
- [stuk]
- Bon Bon: Muszę wtopić się w tłum, zanim przeze mnie stanie ci się krzywda. Widzimy się na weselu.
- Lyra Heartstrings: Dobra, ale i tak będzie pogadanka!
- Cranky Doodle Osioł: Za wszelką cenę muszę dostać dziś obrączki!… O ile cena pozostanie taka sama.
- Jeff Letrotski: Split siedem-dziesięć, stary – najtrudniejszy układ, ale jak go rozwalisz, to wygramy cały ten interes.
- Dr. Hooves: [oddycha głęboko]
- [drzwi otwierają się]
- Derpy: Słuchaj, już wiem, jak uratować ten bałagan! Twoje bezlontowe fajerwerki wyglądają zupełnie jak kwiaty; są idealne na dekoracje!
- Dr. Hooves: Na wielkie stajnie Augiasza! Czekaj!
- [kręgiel stuka]
- Walter: [wzdycha]
- Dr. Hooves: Czekaj! Te fajerwerki są wybitnie niebezpieczne! Bez namacalnego lontu, kto wie, mogą odpalić same! Czy to nie bugbear przypadkiem?
- [bugbear ryczy]
- Matilda: Och, o tylu rzeczach ciągle zapominam! Mam nadzieję, że Cranky przesunął zespół muzyczny. [jęczy] Jak my ułożymy grzywę na czas, jak?!
- Lotus Blossom: Kochaniutka, zrelaksuj się! Poradzimy sobie świetnie. Kiedyś nawet układaliśmy kucowi włosy już w trakcie ceremonii.
- Steven Magnet: O, totalnie, to prawda! To najlepsza ekipa! Matylda, ale jedno to ci powiem, normalnie już czuję, że jesteśmy rodziną.
- Matilda: Naprawdę?
- Steven Magnet: No jasne! Steven Magnet, kłaniam się, świadek Cranky'ego.
- Matilda: To ty, Steven Magnet?
- Steven Magnet: A co, myślałaś, że to bugbear? Znam Cranky'ego od zawsze! Na pewno ci opowiadał kiedyś, jak mnie wyciągał z lodowatego jeziora.
- Matilda: Steven Magnet, serio?
- Steven Magnet: O, no wiem, no wiem, typowy Cranky. Parę drobiazgów w tej historii pominął, co? Jak na przykład fakt, że jestem, no wiesz, morskim potworem, nie? [śmieje się] Uwielbiam wodę! Co zrobić?
- Matilda: Przepraszam, Steven, po prostu wyobrażałam sobie kucyka. Nie miałam pojęcia, że łączy was tyle wspólnych przygód.
- Steven Magnet: Och, skarbie, to jezioro to jeszcze nic! Jedno jest pewne, złociutka, sporo razem przeszliśmy, ale on całe życie pragnął tylko jednego. Ciebie, kochana.
- Matilda: Och, naprawdę?
- Steven Magnet: No, i leku na tę jego łysiznę.
- Matilda: Ale słodziak z niego, prawda? Ile stresu mnie to wszystko kosztowało. A jego to już w ogóle! Najważniejsze jest przecież to, że jesteśmy razem! Wesele, kogo to obchodzi? Najważniejsza jest miłość.
- Steven Magnet: [rozbawiony] Nie, no nie wierzę! Mówisz serio? No normalnie kopara mi opadła! Setki kucy jadą do Ponyville, wciskają się w niewygodne ciuszki, siedzą na nudnej ceremonii. Myślisz, że ich wasza miłość cokolwiek obchodzi? [śmieje się] Ska-a-arbek, wesele – o to chodzi!
- Matilda: [szczęka zębami]
- Octavia Melody: [gra marsz Mendelssohna] Och, te szlagiery ślubne są takie… zwykłe. Chcę, żeby ślub Matyldy i Cranky'ego był wyjątkowy. [gra dalej]
- [wiolonczela i beaty dubstepu]
- Octavia Melody: Dzięki, ale to chyba niezbyt odpowiednia muzyka na wesele. [gra dalej]
- [dubstep z wiolonczelą]
- Octavia Melody: Och, to mi się podoba.
- [dubstep z wiolonczelą]
- [skrzyk płyty winylowej]
- Octavia Melody: Hej, zaraz spóźnię się na ceremonię!
- [dubstep z wiolonczelą]
- [bugbear ryczy]
- [odgłos magii]
- [dubstep z wiolonczelą]
- [brzdęk]
- [muzyka nagle przerwana]
- Gummy: Czym jest życie? Bezustannym poszukiwaniem znaczków? A czym jest znaczek, jeśli nie bezustannym ostrzeżeniem, że jesteśmy o krok od ataku bugbeara i odejścia w zapomnienie? Cóż pocznie aligator – bez celu, bez znaczków – którego przeznaczeniem jest utonięcie w rzece egzystencji w próżnię, w nieznane? [oblizuje się]
- Octavia Melody: Całkiem nieźle to brzmiało.
- Księżniczka Celestia: Jak to „zostawiłaś go w kuchni”?!
- Księżniczka Luna: Myślałam, że ty go przyniesiesz!
- Księżniczka Celestia: Och, nie no, fantastycznie!
- [pauza]
- Księżniczka Luna: Ja się zajęłam prezentem dla Cadance i Shining Armora. Ty miałaś ogarnąć ten prezent, mam rację?
- Księżniczka Celestia: Nie możemy przychodzić na wesele z pustymi kopytami!
- Shining Armor: [płacze]
- Księżniczka Cadance: Ech, w porządku, zawsze płacze na weselach.
- Shining Armor: [ryczy]
- Księżniczka Cadance: Ale normalnie zaczyna już w trakcie ślubu.
- Derpy: Te bezlontowe fajerwerki wyglądają nawet lepiej niż kwiaty! [chichocze]
- Bon Bon: Uwaga, szanowne kuce, dziewczynom się udało, pokonały bugbeara!
- [wiwaty]
- Bon Bon: [do Lyry] Hej.
- Lyra Heartstrings: Witam.
- Bon Bon: Słuchaj, ee, nie mówiłaś o naszej rozmowie na temat [szeptem przez zaciśnięte zęby] mojej podwójnej tożsamości? [normalnie] Mówiłaś, czy nie mówiłaś?
- Lyra Heartstrings: Nie, nie mówiłam. Nie ty jedna masz tajemnice, wyobraź sobie. Pamiętasz te superdrogie płatki owsiane, które trzymałaś na specjalną okazję? Ugotowałam je sobie i zjadłam. Wszystkie! [śmieje się] To nawet miłe przyznać się do swoich najskrytszych tajemnic!
- Bon Bon: [śmieje się] Od tego są najlepsi przyjaciele.
- Księżniczka Celestia: Następnym razem przynieś sobie własny prezent, a ja przyniosę swój.
- Księżniczka Luna: Luz.
- Dr. Hooves: Tu jesteś! Mój garnitur zniknął i tylko to mi zostało w szafie! Jak wyglądam?
- Derpy: Jak milion marcheweczek!
- Dr. Hooves: Na wielkie stajnie Augiasza, strasznie już późno! Lepiej chodźmy do środka. Allons-y!
- Cranky Doodle Osioł: Nie wierzę, że zgubiłem moje włosy! Wyglądam tak żałośnie! Miłość mojego życia zasługuje na więcej.
- Steven Magnet: Nic się nie bój, Cranky dziubasku, wąs Stevena Magneta już pędzi na ratunek.
- [cięcie]
- [psik]
- Cranky Doodle Osioł: Och, dzięki, chłopie!
- Steven Magnet: Żaden kłopot! A teraz wskakuj tam poślubić tego osła!
- Pani Burmistrz: A więc, czy wszyscy już są?
- [drzwi zatrzaskują się, haczyk opada]
- Derpy: Tak, wszyscy jesteśmy!
- Pani Burmistrz: Drodzy goście! Zgromadziliśmy się dziś, by połączyć tę oto parę węzłem małżeńskim. Rozglądam się po sali i coś czuję, że Cranky'ego może to wszystko ciut przerastać.
- [śmiechy]
- Cranky Doodle Osioł: [bełkocze]
- Pani Burmistrz: Ale widzę też tyle kucy z tylu różnych stajni, których połączyła dziś miłość. Cranky całe życie podróżował po naszej krainie, szukając Matyldy. I nieważne, jakie przeszkody ich dzieliły. Miłość połączyła ich na zawsze tak, jak połączyła nas teraz. To niezwykłe, jak historie takie, jak ta Cranky'ego i Matyldy, potrafią zgromadzić tyle kucyków w jednym miejscu. W takich chwilach zdaję sobie sprawę z tego, że każdy kuc jest gwiazdą własnej historii. I nie tylko główne postaci wzbogacają nasze życie. Każda rola, mała czy duża, jest równie istotna. Gdyby nie wszyscy tutaj i ci wszyscy, których nie mogło tu dzisiaj być, życie Cranky'ego i Matyldy nie byłoby tak pełne i szczęśliwe.
- Steven Magnet: [płacze]
- Bulk Biceps: [piszczy]
- Pani Burmistrz: A więc, w obliczu zgromadzonych gości, Cranky, czy bierzesz tego tu oto osiołka sobie za żonę?
- Cranky Doodle Osioł: No jasne, że tak!
- Pani Burmistrz: A czy ty, Matyldo, bierzesz tego tu oto osła za męża?
- Matilda: [rozkleja się] Biorę!
- Pani Burmistrz: Zatem z wielką dumą ogłaszam was mężem i żoną!
- Cranky Doodle Osioł i Matilda: [całują się]
- [wiwaty]
- [bezlontowe fajerwerki odpalają]
- Dr. Hooves: [śmieje się] Oczywiście! Potrzebują miłości, żeby odpalić! Jak mogłem się nie domyślić!?
- Twilight Sparkle: Wiecie co, dziewczyny? Mamy takie szczęście, że tu mieszkamy. Kocham was!
- Rainbow Dash: Au! Bugbear mnie tu ugryzł!
- Twilight Sparkle: Sorry!
- [muzyka i napisy końcowe][lektor wymienia polską ekipę dubbingową]