My Little Pony Wiki
Advertisement
My Little Pony Wiki
Od lat 18 Ten fanfik jest (wg naszej klasyfikacji) dozwolony od osiemnastego roku życia.

Kilka słów autora:

Fanfik postanowiłem napisać ponieważ pomysł na fabułę zrodził się w mojej głowie już dawno temu. Chciałbym podziękować wszystkim którzy pomagali przy jego powstawaniu, za rady które mi udzielili. Napisanie go zajęło mi dwa dni.
Różowa Mgła

ROZDZIAŁ I "Czy na pewno mogę to zrobić?"

Zwykły, słoneczny dzień w Ponyville. Mane 6 jak zawsze razem, postanowiły urządzić sobie piknik tuż obok farmy Sweet Apple. Oczywiście, oprócz jedzenia kanapek czy babeczek również rozmawiały. W pewnym momencie brakło im tematu do rozmowy, kiedy nagle Twilight rzekła: "Słuchajcie, czy kiedyś zastanawiałyście się nad tym co by było gdyby w Ponyville oprócz nas nie byłoby nikogo?" Reszta dziewczyn zaciekawiona tematem spojrzała się na klacz, Rarity odpowiedziała: "Ależ proszę cię, nawet tak nie mów! Kto wtedy, oprócz was oczywiście kupowałby moje piękne stroje?!" Z roześmianą miną odpowiedziała Applejack: "No właśnie, a kto by wtedy kupował nasze jabłka? W tym roku sady pięknie obrosły, szkoda byłoby gdyby tyle jabłek się zmarnowało." Fluttershy jak zwykle nieśmiałym głosem odpowiedziała: "A... a mnie by to odpowiadało." Dziewczyny ze zdziwieniem spojrzały się na pegazicę, która dokończyła: "No... co? Mogłabym wtedy spacerować spokojnie po mieście kiedy bym tylko chciała." Roześmiały się wszystkie oprócz Pinkie Pie która milczała. Rainbow Dash odpowiedziała: "Ależ Fluttershy przecież możesz chodzić po mieście bez obaw, nawet wtedy gdy jest tam pełno kucyków". Twilight spojrzała na Pinkie która milcząco patrzyła się w martwy punkt. "Pinkie, czemu nic nie mówisz? Czy coś się stało?" Pinkie jak gdyby przebudzona z amoku, odpowiedziała: "Nie, ja... ja... muszę już iść". Różowa klacz bez chwili namysłu, podniosła się po czym pośpiesznie udała się w kierunku Kącika Kostki Cukru. Pozostałe klacze z wielkim zdziwieniem patrzyły w kierunku, w którym udała się Pinkie. "Co jej się stało?" - zapytała Rainbow Dash. "Nie wiem, może powinnyśmy za nią pójść?" - dodała Applejack. "Nie, jeżeli ma coś ważnego do załatwienia, i nie chciała nam o tym powiedzieć, to powinnyśmy dać jej swobodę." - Wtrąciła Rarity. Na co Twilight: "Tak, masz rację. Dobrze dziewczyny cieszmy się piknikiem, oczywiście później sprawdzimy co z Pinkie." Tymczasem różowa klacz biegła ile miała sił w kopytkach. Kiedy zdyszana dobiegła do swojego domu, postanowiła najpierw uspokoić swój oddech, po czym zdecydowała się wejść. "Dzień dobry Pinkie!" -Rzekła pani Cake. "Ach, dzień dobry pani!" - Odpowiedziała radośnie Pinkie, po czym udała się do swojego pokoju. Na górze zastała swojego zwierzaka, aligatora Gummy'ego, który żuł jakiś kawałek materiału. "Gummy co ty znowu podgryzasz?" - Powiedziała klacz miłym, spokojnym głosem. Po czym usiadła na środku pokoju, rozmyślając. Po długim namyśle, spojrzała na nóż do ciasta który leżał na stoliku, pomyślała: "A co gdyby kucyki naprawdę zaczęły znikać?" "Mogłabym wtedy widywać tylko moje przyjaciółki..." "Ale... czy ja bym tak mogła? Przecież to złe, czy mogłabym?" Te myśli nie dawały Pinkie spokoju. Nadszedł wieczór, kiedy do drzwi Pinkie Pie rozległo się pukanie. "Pinkie, jesteś tam? To ja Twilight." usłyszała zza drzwi Pinkie. "Proszę, proszę Twilight. Wejdź!" Odpowiedziała Pinkie. "Pinkie czy coś się stało? Wtedy na pikniku tak szybko od nas odeszłaś." Zapytała z niepokojem Twilight. Pinkie bez chwili namysłu z widocznie sztucznym uśmiechem na ustach odpowiedziała: "Ależ nic się nie stało. Ja... ja musiałam... coś mi się po prostu przypomniało i musiałam to niezwłocznie załatwić". Twilight ulżyło po czym dodała: "Uff, kamień spadł mi z serca. Cieszę się, że wszystko u Ciebie w porządku." Pinkie jak gdyby nieobecna powiedziała jeszcze: "Tak... u mnie... u mnie jest wszystko w porządku, Twilight proszę, chciałabym zostać sama..." Twilight nieco zdziwiona odpowiedziała: " No... no dobrze. Skoro sobie tego życzysz. Ale może chociaż odprowadzisz mnie do drzwi?" "Pewnie że tak! I dziękuję." Dodała Pinkie. Po czym odprowadziła klacz do drzwi, pożegnały się, a Pinkie wróciła do swojego pokoju. Na dworze było już ciemno, widoczność była dość słaba, ponieważ była gęsta mgła. Państwo Cake już spali, kiedy Pinkie chciała wymknąć się, prawie ich obudziła. Cofnęła się więc do swojego pokoju i postanowiła wydostać się balkonem. Jednak zanim wyszła, podniosła ze stołu nóż który tam leżał, a że przedmiot był dosyć spory, musiała go gdzieś ukryć. Przecież nie mogła paradować z nożem po miasteczku, nawet jeśli była noc, to ktoś mógłby ją zauważyć. Wzięła więc po cichu, by nie narobić hałasu, z szafy torbę, narzuciła ją na grzbiet, po czym schowała do niej nóż. "Przekonamy się, kim jestem..." Rzekła sama do siebie. Udała się na balkon, spojrzała w dół na ulicę, rozglądając się jakby bezpiecznie zejść na dół. Zauważyła rynnę, ostrożnie wdrapała się na balustradę, trzymając się poręczy balkonu, prześliznęła się na rynnę, po czym delikatnie się po niej opuściła. Stojąc na dole, rozglądała się dookoła siebie chociaż widoczność była niewielka, to była w stanie dojrzeć chociaż dokąd idzie. Nagle, zauważyła jakąś postać w oddali, po chwili ujrzała, że był to strażnik, który z lampą naftową w pyszczku patrolował ulice miasta. Pinkie widząc, iż zbliża się w jej kierunku, schowała się za skrzyniami, które stały obok sklepu. Po chwili, kiedy strażnik oddalił się, Pinkie postanowiła ruszyć w dalszą drogę. Chodziła dobre dziesięć minut po uliczkach, jednak były one puste. Z lekko mieszanymi uczuciami postanowiła wracać do domu, kiedy w oddali ujrzała sylwetkę klaczy. Przypomniała sobie co tak naprawdę chciała zrobić i z wielkim strachem, powoli wyciągnęła nóż który miała ukryty w torbie. Klaczą okazała się być Rose, która we mgle upuściła klucze do swojego domu na ziemię. Schyliła się w nadziei że odnajdzie przedmiot. Pinkie Pie z ciężkim oddechem zbliżała się do niczego nieświadomej klaczy. Była co raz bliżej i bliżej... Oddychała tak ciężko jak jeszcze nigdy, w końcu nie miała nigdy wcześniej zamiaru morderstwa. Stała już praktycznie za Rose. Złapała za nóż i uniosła kopytko... Już miała się zamachnąć, kiedy nagle Rose odwróciła się, Pinkie Pie by uniknąć zdemaskowania natychmiast odskoczyła od klaczy i schowała się za wóz z różami, który stał przed domem Rose. Roztrzęsiona klacz rozglądała się dookoła siebie, po czym nie widząc osoby, która stała tuż za nią pośpiesznie otworzyła drzwi i uciekła do domu. Schowana za wozem Pinkie jeszcze przez kilka minut nie mogła złapać oddechu, była pewna że klacz wie, że to ona stała z nożem. W końcu wstała i biegnąc z całych sił udała się do domu. Kiedy wdrapała się po rynnie udało dostać się jej do pokoju, rzuciła torbę z nożem w kąt i położyła się na łóżku. Po chwili zasnęła. Następnego poranka wstała, po czym udała się do łazienki, by się odświeżyć. Myślała nad wydarzeniami ostatniej nocy. Zeszła na dół, wyszła przed budynek. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Po chwili przechodząc obok domu Rose, ujrzała ją. Klacz zawołała: "Cześć Pinkie Pie!" Na co Pinkie pamiętając co stało się noc wcześniej, przełknęła ślinę i z niepewnym uśmiechem na twarzy odpowiedziała: "Hej Rose!" Spuściła wzrok na ziemie i odeszła dalej, kiedy tak chodziła po mieście wpadła na pewien pomysł. Pośpiesznym krokiem wróciła do domu, złapała za torbę, w której miała nóż. Wzięła z szuflady trochę pieniędzy i wybiegła. Pomyślała: "Muszę się przygotować." Pobiegła do sklepu w którym można było również naprawiać i ostrzyć narzędzia. Weszła do zakładu, "Dzień dobry!" Powiedziała Pinkie. "Dzień dobry, w czym mogę służyć?" Odpowiedział sprzedawca. Klacz bez słowa wyciągnęła z torby spory nóż i położyła go na blacie, po czym odpowiedziała sprzedawcy: "Chciałabym by naostrzył mi pan ten nóż. Ile to będzie kosztować?" Sklepikarz spojrzał na nóż, po czym podniósł wzrok na Pinkie i nieco zdziwionym tonem powiedział: "dwie monety." Klacz wyciągnęła z torby pieniądze i położyła na je na ladzie. "Proszę sobie usiąść, ostrzenie zajmie mi dziesięć minut" - powiedział do Pinkie. Różowa klacz uśmiechnęła się do sprzedawcy, po czym usiadła na kozetce, która stała w sklepie. Odwróciła się i zobaczyła przez okno jak Fluttershy rozmawia na ulicy z Rarity. Powiedziała w myślach: "O nie! Przecież one nie mogą mnie tu zobaczyć!" Upuściła trochę pieniędzy na podłogę i pod pretekstem ich zbierania zeskoczyła z kozetki i zaczęła chować do torby rozsypane monety. W ten sposób przyjaciółki nie mogły jej dojrzeć w sklepie. Kiedy klacz pozbierała już wszystkie monety, ostrożnie spojrzała przez okno czy jej koleżanki już poszły. Nie było ich, więc Pinkie podniosła się z podłogi. Wszedł sprzedawca z dokładnie naostrzonym nożem. "Tylko nie zrób sobie krzywdy. hihi." - zaśmiał się sprzedawca. Pinkie tylko uśmiechając się grzecznie, schowała nóż i wyszła ze sklepu. W głębi jednak pomyślała: "Sobie krzywdy nie zrobię, to na pewno..."

ROZDZIAŁ II "Niestety udane podejście"

Pinkie Pie siedziała w swoim pokoju i oglądała dokładnie naostrzony nóż. W pewnej chwili usłyszała pod balkonem wołanie: "Pinkie! Pinkie!" Schowała na wszelki wypadek nóż do torby a tą pod łóżko. Weszła na balkon i spojrzała na dół, to była Applejack. "Pinkie czy mogę do ciebie wejść?" Krzynęła z dołu klacz. Pinkie odkrzyknęła: "Pewnie! Chodź Applejack!" Po chwili klacz była już w pokoju Pinkie. "Pinkie, chcesz iść z nami na farmę? Chcemy urządzić małe przyjęcie i taka imprezowiczka jak ty musi na nim być." -Powiedziała z uśmiechem Applejack Pinkie nieco zmieszana odpowiedziała: "Eeem... wiesz, bardzo bym chciała, naprawdę... ale mam coś bardzo ważnego do załatwienia." Klacz spojrzała na Pinkie z lekkim zdziwieniem. "Ale ta impreza będzie wieczorem" - dodała. "Wieczorem? No właśnie wieczorem mam coś do załatwienia! Tak! Wieczorem..." Powiedziała Pinkie. "No dobrze, skoro nie możesz..." z lekkim smutkiem w głosie powiedziała Applejack. "To ja... ja już pójdę" - dodała. "Ale obiecuję że sobie to odbijemy!" - krzyknęła radośnie Pinkie. Applejack uśmiechnęła się i wychodząc powiedziała: "Zapamiętam to koleżanko!" Uśmiechnęła się w kierunku Pinkie Pie i wyszła. Kiedy stanęła przed budynkiem pomyślała: "Co ona może robić wieczorem sama?" I ruszyła w kierunku farmy. Różowa klacz usiadła pod drzwiami pokoju i zasłaniając kopytkami twarz pomyślała: "Oni nie mogą się dowiedzieć, nigdy..." Zapadł zmrok. Pinkie przygotowywała się do kolejnej wyprawy. Założyła swą torbę, spakowała nóż, tym razem nie czekała aż państwo Cake pójdą spać. Zeszła po schodach. "Pinkie dokąd idziesz o tej godzinie? Przecież już ciemno." -Zapytała Pani Cake. "Eeem... idę na farmę Sweet Apple, podobno będzie impreza" -Wymyśliła na szybko Pinkie. "Ach, w takim razie baw się dobrze" - dodała pani Cake. "Dziękuję, na pewno... na pewno będę bawić się dobrze..." - niepewnym głosem powiedziała Pinkie i wyszła. Na dworze było już zupełnie ciemno. Klacz zaczęła więc rozglądać się za swoją przyszłą ofiarą. Wiedziała iż nie może popełnić tego samego błędu co ostatnio i musi kontrolować swój oddech. Rozglądała się po miasteczku, ulice były puste jakgdyby cała ludność wymarła, czy porzuciła swoje domy. Nagle zauważyła dwie idące razem klacze, to były Lyra i Bon Bon. Bon Bon właśnie odprowadzała koleżankę do domu po spędzonym razem dniu. Odprowadziła klacz pod drzwi, pożegnały się po czym druga z klaczy ruszyła w kierunku domu. Niezbyt mądrym pomysłem okazało się pójście do domu na skróty przez wąskie uliczki między domami, Pinkie Pie wykorzystała ten fakt i ruszyła za Bon Bon. Po chwili Pinkie usłyszała z oddali "Ooo, ślepa uliczka! No nie!" Zobaczyła że klacz plącze się między budynkami, Pinkie powiedziała pod nosem: "No dobrze, już czas" po czym wyciągnęła nóż z torby. Zbliżała się w kierunku klaczy, kiedy ta powiedziała: "O! Cześć! Może ty powiesz mi jak się stąd wydostać? Ej... zaraz... co... co ty trzymasz w kopytku?" Pinkie Pie bez chwili namysłu rzuciła się na klacz i zadała pierwszy cios pod żebra. Bon Bon natychmiast krzyknęła: "A! Co ty wyprawiasz?!" Pinkie by nie zostać zdemaskowaną zrzuciła z grzbietu torbę i zasłoniła nią twarz klaczy. Przyciskając jej torbę do twarzy, zadawała kolejne ciosy. Po piątym ciosie, klacz przestała się ruszać. Pinkie zadała jeszcze dwa ciosy, po czym wyciągnęła z ciała nóż, zabrała swoją torbę i wytarła narzędzie zbrodni, następnie schowała go i odłożyła całość na bok. Przy zwłokach klaczy pojawiła się kałuża krwi, Pinkie nie wiedząc co ma zrobić ostrożnie przeciągnęła ciało pod ścianę budynku pozostawiając za nią rozmazaną krew. Założyła torbę na grzbiet, jednak zauważyła iż na jej kopytach pozostało sporo krwi, podniosła z ziemi starą pogniecioną gazetę i dokładnie ją starła. Klacz po całym zajściu nie wiedziała dokąd ma się udać. "Przecież jest środek nocy, gdzie mam pójść?" powiedziała pod nosem. Przypomniała sobie o imprezie którą urządzała Applejack. "No tak to doskonały pomysł! Ukryję torbę pod domem i pójdę na farmę!" W ten sposób Pinkie miała doskonałą przykrywkę, nikt nie mógł podejrzewać po niej takiego czynu, była przecież w zupełnie innym miejscu. Tak też zrobiła, torbę ukryła obok domu i udała się na farmę. "Pinkie Pie! Przecież miało cię nie być. Jednak przyszłaś!" - krzyknęła radośnie Applejack. "Pinkie!" - Zawołali pozostali goście. "Tak, udało mi się załatwić moją "sprawę" i jednak jestem" -Odpowiedziała Klacz. Wszyscy zaczęli się bawić i tak im minęła noc do białego rana. Kiedy impreza dobiegła końca, dziewczyny postanowiły rozejść się do domu. "To było udane przyjęcie, dzięki Pinkie że jednak byłaś" - powiedziała na do widzenia Applejack. "Tak... było świetnie..." - Pinkie odpowiedziała jakby nigdy nic się nie stało. Odprowadziła dziewczyny do domów tak, by sama mogła dostać się do swojego jako ostatnia. Kiedy była przed swoim domem, zabrała torbę którą wcześniej ukryła, po czym poszła do swojego pokoju. Wyciągnęła z torby nóż, na którym mimo czyszczenia zostało jeszcze nieco krwi. Udała się do łazienki, gdzie dokładnie opłukała "narzędzie" a następnie schowała je z powrotem do torby. "Hmmm... muszę kupić w coś co pomoże mi uciszyć... może eter?" - mruknęła do siebie. "Zaraz! Co ja wygaduję?! Ja... ja... wczoraj zabiłam kucyka!" - dodała, po czym ze łzami na twarzy zwymiotowała. Otarła pyszczek ręcznikiem i przemyła twarz wodą. "Ale... ale... jednak nie było to tak straszne jak to sobie wyobrażałam..."

ROZDZIAŁ III "Kto się tego dopuścił?"

Pinkie odkąd wróciła z imprezy już nie zasnęła, około południa rozległo się nagłe pukanie do jej drzwi. Pinkie pośpiesznie otworzyła drzwi, zobaczyła zdyszaną Rainbow Dash która próbowała złapać oddech. Kiedy już się jej to udało, powiedziała: "Pinkie! Chodź ze mną! Szybko!" Pinkie przełknęła ślinę i niepewnie zapytała: "Co... co się stało?" Rainbow Dash nie czekała z wyjaśnieniami, zabrała Pinkie i zaprowadziła ją w miejsce wczorajszego wydarzenia. Na miejscu zastali tłum gapiów, a przy wejściu do uliczek stało dwóch strażników królewskich którzy nie pozwalali na wejście osób nieupoważnionych. Kiedy Mane 6 były już w komplecie, zaczęły między sobą rozmawiać. "Co się stało?" - Zapytała Twilight. "Tam... tam... zginął kucyk..." - powiedziała Fluttershy po czym zaczęła płakać. Applejack pocieszała przyjaciółkę i dodała ze zmieszanymi uczuciami: "Wiem kto zginął." Na co wszystkie oprócz Pinkie: "Kto?!" Applejack milczała jeszcze chwilę i powiedziała: "Bon Bon, została zabita przez jakiegoś psychopatę." Dziewczyny spojrzały ze strachem na Applejack i zaczęły między sobą rozmawiać. Jedynie Pinkie milczała. Twilight widząc to zapytała: "Pinkie, czemu nic nie mówisz? Czy coś się stało?" Pinkie jakby nieobecna odpowiedziała: "Co? Ja... ja nie... nic... Nic się nie stało! Ja muszę już iść." Pinkie udała się w kierunku swojego domu. Twilight zauważyła że coś jest nie w porządku z Pinkie, jednak nie ruszyła za nią, pozostała z przyjaciółkami na miejscu zbrodni. Pinkie wbiegła do swojego pokoju złapała za torbę i wybiegła bez słowa w kierunku apteki. Kiedy dotarła na miejsce zauważyła szarą klacz, która siedziała na ulicy i żałośnie łkała, inne kucyki śmiały się z niej, Różowa klacz widząc to podeszła do niej by ją pocieszyć, zapytać się czemu płacze. To była Derpy, kiedy Pinkie spojrzała na jej oczy to w pierwszej chwili się przestraszyła, jednak nie mogła znieść jej nieszczęścia. Derpy wyjaśniła Pinkie, że jest pewna klacz która bez ustanku się z niej naśmiewa, dokucza jej, przezywa. Właśnie z powodu jej oczu. Pinkie odpowiedziała klaczy: "Nie martw się, pomogę ci..." Derpy uśmiechnęła się dziękując jej i wskazała oprawcę na prośbę Pinkie. Ta spojrzała się w kierunku dwóch klaczy w wieku szkolnych które z szyderczym uśmiechem spoglądały na Pinkie i Derpy oraz mówiły coś między sobą. Pinkie widząc to odeszła od Derpy, po czym wstąpiła do apteki. Rozglądała się po półkach w poszukiwaniu eteru, kiedy wszedł aptekarz. "O witaj Pinkie! Co cię do mnie sprowadza?" Klacz uśmiechnęła się jednak nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Po chwili odpowiedziała: "Ach, dzień dobry panu. Mam ostatnio problemy ze snem, czy może ma pan eter?" Aptekarz spojrzał na klacz z lekkim zaniepokojeniem na twarzy i rzekł: "Owszem, mam eter. Ale Pinkie to bardzo silny środek, wiesz o tym prawda?" "Tak wiem, będę ostrożna!" Odpowiedziała Pinkie. "Dobrze, proszę tu jest buteleczka z eterem, potrzebujesz jeszcze materiału do nasączenia." Aptekarz schylił się po materiał dla Pinkie. "O to i on. Pamiętaj! Niewielka ilość na kawałek materiału! To bardzo niebezpieczne! Zwłaszcza dla takich młodych klaczy jak ty!" - powiedział z niepokojem aptekarz "Dobrze, na pewno zapamiętam" - odrzekła Pinkie. Klacz dowiedziawszy się ile płaci, położyła stosowną ilość monet na ladzie, wzięła butelkę i materiał, które schowała do torby, następnie wyszła z apteki. Oddalając się zobaczyła jak dwie małe klacze dokuczają Derpy. Tak, już wiedziała co ma robić... Zaczęło się ściemniać, Pinkie wiedziała że nie spotka ich nocą, dlatego widząc jak obydwie razem szły w kierunku ich domów, zaczepiła je pod pretekstem wspólnego dokuczania szarej klaczy. "Co? Przecież ty pomagałaś tej "zezolce" - Powiedziała Diamond Tiara. "No właśnie!" - Dodała Silver Spoon. "Ależ nie, ja się z niej śmiałam!" - skłamała Pinkie. "Wiecie co chodźcie ze mną, wiem gdzie ona teraz jest, pośmiejemy się z niej trochę." Dwie młode klacze, choć nieufnie tłumacząc się, że muszą już iść do domów, zgodziły się i poszły z Pinkie. Po dziesięciu minutach wędrówki dotarły w okolice lasu Everfree. "Gdzie my jesteśmy? Przecież to las Everfree, ona tu mieszka?" - Zapytała Diamond Tiara. "Co za świruska?!" - Dodała Silver Spoon. "Słuchajcie, rozdzielimy się, ona pewnie już śpi wystraszymy ją trochę" - wymyśliła Pinkie. Klacze rozdzieliły się wchodząc do lasu, Pinkie mając pewność, że już nikt ich nie zobaczy wyciągnęła buteleczkę z eterem i nasączyła materiał. "Pinkie? Gdzie ty jesteś?" - powiedziała w przestrzeń Diamond Tiara "Tutaj jestem!" - Krzyknęła Pinkie. "Co masz w kopytku?" - zapytała z ciekawością mniejsza klacz "Niespodzianka..." - Odrzekła Pinkie po czym ścisnęła za kark Diamond Tiarę lewym kopytem, a prawym przycisnęła jej do pyszczka materiał nasączony eterem. Młoda klaczka niemal natychmiast zasnęła. Pinkie Pie niczym zimny zbrodniarz wyciągnęła nóż z torby i poderżnęła jej gardło. Natychmiast wytarła krew z noża i lekko zatamowała krwotok, po czym ukryła ciało w pobliskich zaroślach. Chwilę później zaczęła słyszeć kilka metrów od siebie "Tiara! Pinkie! Gdzie wy jesteście? Boję się!" Pinkie Pie z szyderczym uśmieszkiem na ustach odkrzyknęła "Tutaj! Tutaj jestem!" Jednak to ona ruszyła w kierunku Silver Spoon. "Gdzie Tiara?" zapytała klaczka. "Właśnie nie wiem, nie mogę jej znaleźć, chodź ze mną poszukamy jej. Idź przodem wtedy cię nie zgubię." Naiwna klaczka ruszyła dwa kroki przed Pinkie, ta w tym samym momencie wyciągnęła materiał, uśpiła Silver Spoon zachodząc ją od tyłu, po czym zrobiła to samo co przyjaciółce klaczki, poderżnęła jej gardło. Drugie zwłoki również ukryła w zaroślach. Różowa klacz po zajściu jakby nigdy nic, wyczyściła nóż z krwi, złożyła kawałek materiału i schowała wszystko do torby. Wyszła z lasu, było już zupełnie ciemno. Kiedy szła w kierunku domu zauważyła ogiera który wieszał jakąś kartkę na drzwiach jednego z domów na skraju miasteczka. Kiedy ten odszedł, Pinkie postanowiła przeczytać kartkę na której widniało: "Ten dom zostaje zajęty z powodu nieuregulowania podatków" Pinkie przypomniała sobie że w tym domu mieszka wielodzietna rodzina, oprócz tego przypomniała sobie jak z państwem Cake nosiła im chleb za darmo. Z widoczną agresją w oczach spojrzała w kierunku oddalającego się ogiera, za którym się udała. Zobaczyła iż ogier ma zamiar zamówić transport do Canterlotu. "Zapewne tam mieszka." - pomyślała. Kiedy ogier był już nieopodal stanowiska, na którym czekały powozy, podeszła do niego mówiąc "Witam Pana czy mógłby pan mi pomóc?" Ogier niechętnie odpowiedział: "O co chodzi? Śpieszy mi się." Pinkie fałszywie uśmiechnęła się i powiedziała że ogier wygląda na bardzo silnego, a ona musi przenieść tylko jedną skrzynię do jej sklepu. Postać przewróciła oczami i odpowiedziała: "Dobrze, byle szybko." Ruszył więc za Pinkie która rozglądając się za "odpowiednim miejscem" powiedziała: "To już nie daleko proszę pana." W pewnym momencie spostrzegła studnie tuż przy wejściu do miasta, była ona od dawna nieczynna. "No to gdzie ta skrzynia?" - zapytał ogier po czym odwrócił się w kierunku Pinkie, spojrzał się na uśmiechniętą twarz klaczy, która trzymała nóż w kopytku. Pinkie zadała cios prosto w żołądek. Ogier nie wydając nawet jednego dźwięku osunął się na ziemię. Klacz wiedząc, że nie ma czym zatuszować śladu krwi, pośpiesznie lecz z wielkim trudem wepchnęła ciało ogiera do nieczynnej studni. Spojrzała czy zwłok na pewno nie widać z góry, dla pewności wrzuciła jeszcze trochę gałęzi. Po wszystkim wróciła do domu. Wyczyściła swój nóż, odłożyła torbę, położyła się na łóżko i bez żadnych emocji po chwili zasnęła.

ROZDZIAŁ IV "W coraz węższym kręgu"

Pinkie Pie obudził deszcz który dosyć głośno obijał się o jej szyby. "Leje jak z cebra" - pomyślała. Postanowiła nie siedzieć bezczynnie w domu, zabrała swój ekwipunek i wyszła. Na zewnątrz panował charmider, do Pinkie podbiegła Cherliee, która ledwo łapiąc oddech zapytała: "Pinkie! Powiedz! Czy widziałaś Diamond Tiarę i Silver Spoon?" Serce Pinkie zaczęło bić mocniej, ona sama poczuła zimny pot na plecach, odpowiedziała: "Nie... ja... ja ich nie widziałam!" nauczycielka nie czekając na dalszą odpowiedź, pobiegła w głąb miasta. Różowa klacz przemieszczała się wśród tłumu, który gorączkowo poszukiwał zaginionych klaczy. Na domach widniały ich zdjęcia z dopiskiem: "Zaginęły." Pinkie obawiając się, że ktoś w końcu pozna jej sekret, postanowiła udać się w spokojniesze miejsce. Postanowiła odwiedzić więc Fluttershy. Na szczęście, a może i nie, przed domem jej przyjaciółki nie było nikogo, w końcu mieszkała na skraju miasta i nikomu nie przyszło do głowy, by szukać dwóch małych klaczek w tak odległym miejscu. Pinkie zapukała do drzwi domku. "Kto... kto tam?" - usłyszała nieśmiały głos. "Fluttershy to ja! Pinkie! Proszę cię, otwórz drzwi!" - rzekła. Po chwili drzwi otworzyły się, a przed nimi stała przestraszona Fluttershy. "Proszę Pinkie, wejdź. Właściwie... to dobrze że jesteś... ja muszę ci o czymś powiedzieć." - powiedziała Fluttershy. Pinkie z coraz większym lękiem weszła do pomieszczenia. "Pinkie, ja... ja bardzo boję się to powiedzieć... ale muszę... ja... widziałam cię kiedy wchodziłaś do lasu z Diamond Tiarą i Silver Spoon. Powiedz mi, czy ty masz coś z tym wspólnego?" - pegazica z wielkim strachem wypowiedziała te słowa. Pinkie zamarła, nie wiedziała co ma powiedzieć, jej źrenice powiększyły się natychmiastowo pod wpływem emocji. "Ja... ja... to nie ja! ja nie...!" Pinkie dostała szoku, nie wiedziała co zrobić. Postanowiła więc uciszyć świadka jej czynów, mimo iż były przyjaciółkami. Pinkie w szoku wyciągnęła nóż i rzuciła się na Fluttershy. Nie zadała ciosu, trzymając przyjaciółkę przy ziemi spoglądała jej w oczy, po chwili jednak ugodziła pegazicę w okolicę klatki piersiowej. Fluttershy zemdlała po pierwszym ciosie. Pinkie Pie zdała sobie sprawę co zrobiła, ponownie stanęła jak wryta i upuściła nóż na podłogę. Wiedziała, iż jej przyjaciółka jeszcze żyje i nie wiedziała co ma zrobić. Krew szybko opuszczała ciało kucyka. Pinkie wiedząc że nie może już jej pomóc, podniosła nóż z podłogi, ale sprawiło jej to taką trudność jak gdyby ten ważył tonę. Widząc, że Fluttershy jeszcze oddycha, wyciągnęła z buteleczkę z eterem, nasączyła materiał i przytknęła go do pyszczka klaczy. "Śpij dobrze, śpij przyjaciółko." Łzy zaczęły spływać Pinkie po policzkach, wytarła nóż i schowała go do plecaka. Wytarła się z krwi, postanowiła ukryć zwłoki. Wyszła za dom koleżanki, rozglądając się po ogrodzie zauważyła łopatę wystającą z rabatki. Płacząc zaczęła kopać dół, kiedy uznała że jest już wystarczająco głęboki, wróciła po zwłoki. Po zakopaniu ciała Fluttershy, Pinkie wróciła do jej domu i wyczyściła krew z podłogi. Kiedy zatarła ślady, postanowiła najpierw doprowadzić siebie do jakiegoś normalnego wyglądu przecież nikt nie mógł jej tak zobaczyć, roztrzęsioną, z odrobiną ziemi i krwi w sierści. Tak też zrobiła, odświeżyła się w jej łazience i postanowiła się przespać. Obudziła się pod wieczór, słysząc pukanie do drzwi. "Fluttershy! Jesteś tam?!" - to był głos Rainbow Dash. Pinkie natychmiast się zerwała, złapała swoją torbę i uciekła tylnymi drzwiami do ogrodu. "Co teraz?! Przecież mnie zauważą!" - Powiedziała do siebie. Widząc, że jej koleżanki już wtargnęły do pustego domu Fluttershy, obiegła go dookoła czym prędzej wróciła do miasta. Do miasta przybyła Księżniczka Celestia ze surową miną na twarzy stała na podeście, zebrali się wszyscy mieszkańcy. "Drodzy mieszkańcy Ponyville! Ostatnie makabryczne czyny zmuszają nas do podniesienia poziomu straży w całym mieście i okolicach!" -Pinkie Pie słysząc słowa księżniczki, wiedziała, że nie będzie mogła już tak łatwo znaleźć kolejnych ofiar. Jednak zabijanie spodobało jej się na tyle, że stało się właściwie jej nałogiem. Zrobiło się ciemno, na ulicach postawiono sporą ilość straży królewskiej. Patrolowali praktycznie każdą uliczkę, każdy zakamarek. Pinkie Pie przyglądała się temu przez swoje okno. Nie mogła teraz tak jak wcześniej po prostu prześliznąć się przez balkon. Zdała sobie sprawę, że musi utrudnić swoje zadanie i mordować w dzień, kiedy liczba strażników na ulicach znacznie spadała. Nie chcąc tkwić dłużej w swej beznadziejnej sytuacji postanowiła iść spać i przeczekać do rana. Nastał nowy dzień, klacz nie mając pomysłu na kolejne zbrodnie, postanowiła zobaczyć co słychać u Rarity. Weszła do butiku, nad drzwiami sklepu zadzwonił dzwonek. "Witam w butiku Ka... o Pinkie to ty, co słychać?" - Powiedziała Rarity. Różowa klacz zasadniczo ucieszyła się z widoku jej przyjaciółki. Nie odpowiedziała na jej pytanie, po prostu się do niej uśmiechnęła. "Słyszałaś o ostatnich wydarzeniach? To straszne! Jakim trzeba być potworem by zrobić coś takiego?! Na pewno Diamond Tiara i Silver Spoon też nie żyją! Jak można być takim bydlakiem, by zabijać dzieci?!" - jednorożka mówiła bez ustanku, a Pinkie się temu przysłuchiwała, choć powoli brakowało jej cierpliwości. "Ciekawe kogo to bydle teraz zabije? Uważaj na siebie Pinkie!" -Dodała. Pinkie Pie nie wytrzymała kolejnych słów klaczy i krzyknęła: "Ja nie jestem żadnym bydlakiem! Ja to zrobiłam by pomóc!" Rarity z wyraźnym zdziwieniem zapytała: "Jak... jak to ty?!" Pinkie po raz kolejny stanęła jak wryta nie mogła uwierzyć, że znowu wpadła. Miała jednak pewien problem, nie zabrała z domu "narzędzi." Zobaczyła, iż maszyny do szycia wciąż są włączone, popchnęła z całej siły Rarity, która wpadła wprost na pracującą maszynę, która zmasakrowała plecy Rarity, jednak nie zabijając jej. Kiedy jeszcze na wpół żywa klacz leżała na podłodze, Pinkie złapała w szale nożyczki krawieckie i z psychopatycznym uśmiechem na twarzy zadała kilkanaście ciosów, przestała dopiero wtedy gdy zobaczyła iż w klaczy ustąpiły funkcje życiowe. Morderczyni rzuciła w kąt nożyczki po czym rozglądała się za miejscem do ukrycia zwłok. Nie musiała długo się zastanawiać w rogu sklepu stała spora skrzynia na materiały. Pinkie Pie opróżniła jej zawartość a następnie umieściła w niej zwłoki Rarity. Pozostało jej jedynie "posprzątać" złapała za materiał którego było wszędzie pełno, pościerała krew z maszyny i podłogi. Zabrudzony materiał oraz nożyczki wrzuciła do skrzyni, również otarła się z krwi. Po chwili opuściła butik jak gdyby nigdy nic, w poszukiwaniu kolejnej ofiary...

ROZDZIAŁ V "Proszę, powiedz że to nie ona!"

Dziwnym byłoby, gdyby tak zżyte ze sobą przyjaciółki mogły wytrzymać bez siebie choćby tydzień. Tak więc zaczęły się gorączkowe poszukiwania: Rarity, Fluttershy, no i oczywiście Pinkie, której nie widziały już kilka dni. Akurat traf chciał, że pierwszym miejscem w które udały się dziewczyny, był butik "Karuzela" Drzwi były otwarte, w powietrzu unosił się lekki odór, w końcu minęły już dwa dni od zajścia. Dziewczyny zastanawiając się nad źródłem smrodu, rozglądały się po zakładzie. W pewnym momencie Applejack spostrzegła skrzynię, na jej wieku coś się rozmazało, ale dosyć dawno ponieważ już przyschło. Z niepewnością podniosła wieko skrzyni. Od razu odrzucił ją smród, spojrzała do środka i ujrzała brudny, pognieciony materiał i nożyczki również umazane w ten sam sposób. "Eeem... dziewczyny... chodźcie tu..." -Ledwo wydusiła z siebie Applejack. "Masz coś Applejack?" - Zapytała Twilight. Razem z Rainbow podeszły do skrzyni. Niebieska pegazica, jako iż miała najwięcej odwagi, podniosła płachtę... pod płachtą ujrzały zmasakrowane, w początkowym rozkładzie ciało białej jednorożki. Ze strachu natychmiast zamknęły wieko. "Rarity! To Rarity!" - wrzeszczała Applejack. Twilight po chwili zwymiotowała, a Rainbow Dash milczała wpatrzona w zamkniętą skrzynię. "Jeżeli... jeżeli to jest Rarity... to gdzie jest Pinkie i Fluttershy?" -ledwo przez łzy wydukała Twilight. Dziewczyny wybiegły z butiku, by powiadomić Księżniczkę oraz strażników o ich "odkryciu". Tymczasem Pinkie Pie spacerowała sobie spokojnie po mieście, wypatrując kolejnego naiwnego kucyka, zauważyła Raindrops która siedziała samotnie nad rzeką i spoglądała się w płynący strumyk. Na twarzy Pinkie pojawił się złowieszczy uśmiech, wpadła na kolejny pomysł. "Hej Raindrops! Co robisz?" - zapytała z fałszywym uśmieszkiem na ustach. "Przyglądam się strumykowi" -Odpowiedziała radośnie. "Och czy mogę posiedzieć z tobą?" - dodała Pinkie. "Ależ oczywiście!" Klacze usiadły obok siebie, po chwili milczenia przy wspólnym siedzeniu, Pinkie delikatnie wstała z miejsca i gwałtownym ruchem przycisnęła głowę Raindrops pod wodę. Klacz próbowała się wydostać, jednak bezskutecznie, kiedy tylko przestała się ruszać, Pinkie dla zaspokojenia swej chorej ambicji, jeszcze kilka razy uderzyła głową klaczy o dno strumyka. Złapała ciało pegazicy za grzywę i zaciągnęła do pobliskich głazów, ciało skrzętnie ukryła wśród skał. Zaspokojona i zadowolona z siebie postanowiła wrócić do domu. Tymczasem z butiku zabrano ciało Rarity, Twilight, mimo łez, przeszukiwała butik w poszukiwaniu czegoś, co nakierowałoby ją na sprawcę, wiedziała, że pakuje się w niebezpieczeństwo, jednak chciała pomścić przyjaciółkę. Rozglądała się dookoła i nagle spostrzegła... tak, różowy włos na podłodze... "Ale przecież... nie... to nie może być... to czysty przypadek" Przemyślenia urwała jej Rainbow Dash która oznajmiła z płaczem: "Znaleźli Fluttershy!" "To czemu płaczesz? To dobrze że się odnalazła." -Powiedziała z nadzieją Twilight. Rainbow Dash nie odpowiedziała słowem, po prostu zabrała klacz na miejsce zbrodni. Rainbow i Applejack z milczeniem stały po chwili odsunęły się by pokazać co zostało z ich przyjaciółki. Twilight widząc brudne od ziemi i zakrwawione zwłoki Fluttershy, nie mogła złapać oddechu dopiero po chwili zaczęła żałośnie płakać wniebogłosy. Pozostałe dziewczyny również cicho łkały, pocieszając fioletową klacz. Twilight łkała dość długi czas, w zasadzie to wszystkie płakały. Po godzinie zjawił się królewski patrol strażników, który przywiózł ze sobą drewnianą trumnę, tymczasowe "lokum" nieżyjącej już Fluttershy. Twilight w tym momencie nie wytrzymała. Poprzysięgła sobie, że odnajdzie sprawcę. W pierwszej kolejności rozejrzała się po domu Fluttershy, nic szczególnego nie przykuwało jej uwagi, do czasu... po chwili zobaczyła pogniecioną pościel na łóżku. Podeszła do niego, by to sprawdzić, na poduszce zauważyła kilka różowych włosów, identycznych z tymi które znalazła w butiku Rarity. Już miała prawie całkowitą pewność, kto jest odpowiedzialny za popełnione zbrodnie. Jednak nie chciała oskarżać Pinkie pochopnie. "Przecież to może być zbieg okoliczności, przecież Pinkie... też... też może już nie żyje..." - ledwo wypowiedziała te słowa. Postanowiła czym prędzej udać się do Kącika Kostki Cukru, by wyjaśnić całą tę sprawę, a co najważniejsze odnaleźć Pinkie. Kiedy zbliżała się do cukierni zauważyła jak różowa klacz z torbą na grzbiecie wesoło podąża w kierunku domu. "Pinkie!" - krzyknęła. Jednak różowa klacz nie usłyszała lub nie chciała usłyszeć. Twilight była zbyt daleko od Pinkie, by móc ją dogonić zanim ta weszła do domu. Może to i dobrze że tak się stało, Twilight postanowiła nie odwiedzić przyjaciółki, a coś ją ruszyło i zapytała się stojącej nieopodal Cheerilee czy już odnaleziono Diamond Tiarę i Silver Spoon. Cherliee ze łzami w oczach spojrzała na klacz i oznajmiła: "Tak... One... one nie żyją. Odnaleziono je wczoraj w lesie." Twilight zbladła, zapytała się czy może mają jakąś poszlakę na sprawcę, nauczycielka odpowiedziała: "Owszem, nie daleko miejsca tej... rzezi... odnaleziono kawałek materiału nasączonego, jak stwierdzili technicy z miejsca zbrodni, materiał nasączony był eterem." Twilight słysząc tę informację czym prędzej udała się do apteki, miała nadzieję, że dowie się kto w ostatnim czasie kupował eter. Wstąpiła do apteki. "Dzień dobry, w czym mogę pomóc?" - powiedział aptekarz "Witam, proszę mi powiedzieć, to dla mnie bardzo ważne. Kto w ostatnim czasie kupował eter?" -Powiedziała zdyszana. "Hmmm, w ostatnim czasie z tego co pamiętam, eter kupowała tylko Pinkie Pie" Twilight zamarła, miała już pewność, że jej droga przyjaciółka Pinkie Pie była morderczynią. Bez słowa wyszła z apteki i udała się w kierunku domu Pinkie Pie.

ROZDZIAŁ VI "To już koniec Pinkie Pie"

Twilight, obawiając się, że stanie jej się coś złego, w pierwszym momencie poinformowała Księżniczkę Celestię kto jest sprawcą, wysłała jej list i dowody. Na odpowiedź nie czekała długo. Po dziesięciu minutach dostała list zwrotny od księżniczki, w którym napisane było, iż wysłała wszystkie możliwe oddziały pod dom Pinkie Pie. Prawie cała gwardia królewska otoczyła dom Pinkie, która zabarykadowała się w swoim pokoju. Strażnicy wyprowadzili na zewnątrz rodzinę Cake. Twilight zjawiła się niemal natychmiast. Strażnicy nie pozwoli jej wejść, jednak ta powiedziała że jest jedyną, z którą Pinkie będzie chciała rozmawiać. Oddziałowi nie mieli pewności, ale wpuścili klacz do środka. Twilight ostrożnie weszła po schodach, następnie zapukała do pokoju Pinkie. "Pinkie Pie, to ja Twilight. Proszę cię wpuść mnie, porozmawiajmy." - powiedziała grzecznie. Drzwi otworzyły się, Twilight ujrzała Pinkie, która miała całą potarganą grzywę, jej nóż, którym mordowała, leżał tuż obok niej. "Pinkie powiedz mi, powiedz... dlaczego?" Pinkie Pie uśmiechnęła się szyderczo i oznajmiła "Chcesz wiedzieć?! Chcesz wiedzieć?! Dobrze więc ci powiem. To była świetna zabawa, i przez cały ten czas kiedy wy myślałyście że nie żyję, ja świetnie się wtedy bawiłam." Twilight nie mogąc zrozumieć co popchnęło Pinkie do tak strasznych czynów, dodała: "Pinkie, błagam cię... zejdź ze mną na dół. Obiecuję że wszystko będzie dobrze." Różowa klacz spojrzała na Twilight z agresją w oczach. "Dobrze?! Wszystko będzie dobrze?!" - wrzasnęła, po czym gwałtownie zerwała się z podłogi złapała za swój nóż i przycisnęła Twilight do ściany. "Jeżeli mam iść do piekła, to zabiorę ciebie razem ze mną" - dodała psychopatycznym tonem głosu. Po czym delikatnie przyłożyła nóż do twarzy Twilight, przycisnęła go, rozcinając dosyć głęboko policzek klaczy. Twilight próbowała wrzasnąć, jednak Pinkie przycisnęła jej kopytko na usta "Ciii, wszystko będzie dobrze, sama to powiedziałaś" Po czym jeszcze raz przecięła policzek Twilight. Klacz nie wytrzymała z bólu i ugryzła Pinkie, po czym wrzasnęła. Różowa klacz odsunęła się od Twilight. Do pokoju wbiegło dwóch strażników, wyłamując przy tym drzwi. Pinkie Pie wiedząc, że to już koniec wyskoczyła, nie myśląc długo, przez balkon i wskoczyła na sąsiedni budynek. Strażnicy na zewnątrz widząc to natychmiast rozdzielili się i zaczęli się wdrapywać na dachy budynków, by odciąć klaczy drogę ucieczki. Twilight również wyskoczyła za przyjaciółką. Pinkie Pie przeskakiwała kolejne dachy, w pewnym momencie natknęła się na budynek zbyt wysoki by na niego wskoczyć. Twilight mimo tego że krew spływała jej do oczu starała się dogonić różową klacz. Pinkie została otoczona, nie wiedziała co zrobić, w pewnym momencie ujrzała, że dwa budynki łączy rynna, niezbyt solidnie się trzymała konstrukcji. Mimo wszystko postanowiła zaryzykować. Z nożem w pyszczku, zaczęła się po owej rynnie przemieszczać. "Pinkie! Błagam! Zatrzymaj się, spadniesz!" - mimo tych słów morderczyni nie zamierzała przestawać. Nagle rynna zerwała się z jednego z budynków. Pinkie Pie nie utrzymała się i spadła z wysokiego budynku. Za upadek zapłaciła najwyższą cenę. Uderzyła dość niefortunnie, łamiąc sobie podstawę czaszki i przy okazji wbijając sobie w nią nóż, którym zamordowała tyle istnień. Przed miejscem, w którym zginęła Pinkie Pie zebrał się tłum gapiów, który obserwował wynoszenie ciała oprawcy kucyków. Nazajutrz miał się odbyć pogrzeb, mimo, iż wszyscy wiedzieli co robiła Pinkie, przybyli na jej pogrzeb. Może nie dla niej samej... ale dla przyjaciółek które również zginęły. Mimo faktu, urządzono wspólny pogrzeb. Trzy trumny stały obok siebie. Po lewej stała trumna Fluttershy, po prawej stała trumna Rarity. Obydwie dziewczyny zostały pośmiertnie odznaczone przez Celestie za zasługi dla Equestrii. Po środku zaś stała trumna Pinkie Pie. Po przemówieniu Celestii, tłum żałobników ruszył w kierunku ostatecznego miejsca spoczynku przyjaciółek. Po ceremonii wszyscy przybyli na konsolację. Dziewczyny rozmawiały długo, wspominając wspólne przygody, najważniejszym jednak tematem rozmów był motyw, motyw którym kierowała się Pinkie Pie mordując. Jednak tego chyba nie dowiedzą się już nigdy, Pinkie Pie zabrała tą tajemnicę ze sobą do grobu...

Koniec

Advertisement