Poprzedni transkrypt Rozstanie to nie koniec |
Odcinek Efekt wylinki |
Następny transkrypt Nowe w szkole |
- Rarity: Jestem ci bardzo wdzięczna za to, że prowadzisz mnie do gniazda feniksów.
- Spike: Dla ciebie wszystko Rarity. Poza tym przy okazji odwiedzę Peewee.
- (Rarity patrzy podejrzliwie na Spike'a)
- Rarity: To było naprawdę doskonałe zwierzątko. Nie rozumiem dlaczego je wypuściłeś. (znów patrzy z podejrzeniem na Spike'a)
- Spike: Feniksy nie nadają się na ptaki domowe. Potrzebują dużo wolności i swobody.
- Rarity: Ale są wyjątkowo piękne. Kilka feniksich piór z pewnością doda kolorytu mojej najnowszej... (podnosi Spike'a za pomocą rogu) Spike! Co ty wyprawiasz?
- Spike: Uh, nie nic.
- Rarity: Czy coś ci się stało z twarzą?
- Spike: (wzdycha) To kamienica łusek. Żadna magiczna sprawa jak wezwanie lorda smoków. To jest czerwone (drapie się) swędzące i bardzo krępujące.
- (Słychać puls.)
- Rarity: Uuu. Do stu poszewek. Faktycznie nie wygląda to dobrze. Ale nawet ja czasem miewam problemy z cerą. Nie powinieneś się tego wstydzić. Myślę że powinieneś odwiedzić Zecorę Robi taką maść, która czyni cuda. Tylko nie bierz szamponu.
- Spike: To rodzice Peewee. Ale gdzie jest Peewee?
- Rarity: Hmm. Mógł się wyprowadzić. Każdy opuszcza kiedyś swoje gniazdo.
- (słychać szelest piór)
- Spike: Peewee! (biegnie)
- Peewee: (skrzek)
- (Peewee podlatuje do Spike'a i obaj się przytulają lecz Peewee przypadkowo naciska wyprysk Spike'a.)
- Spike: Auu! (drapie się)
- (podczas gdy Spike się drapie, Rarity zbiera pióra feniksa, aż patrzy ze współczuciem na Spike'a)
- Rarity: Zastanów się nad tą wizytą u Zecory. Nie warto zwlekać.
- Spike: (wzdycha) Nie chcę żeby ktokolwiek to oglądał. Poza tym to na pewno samo przejdzie kiedy się porządnie wyśpię.
- (Rarity przewraca oczami.)
- (Spike śpi chrapiąc w swoim łóżku, aż Twilight otwiera drzwi wchodząc do jego pokoju.)
- Twilight Sparkle: Nie do wiary że jeszcze śpisz.
- Spike: (jęczy) Daj mi jeszcze pięć minut (kontynuuje chrapanie)
- (Twilight podchodzi do łóżka Spike'a rozsuwając zasłony w oknie.)
- Twilight Sparkle: Już prawie południe, obiecałeś, że pomożesz mi przygotować wykład na dziś.
- Spike: (wstaje) Południe? Łoo. (przeciera oczy) Spałem jak kamień. A pro po... Mam nadzieję, że kamienica łusek już mi przeszła.
- (Twilight łapie oddech.)
- Twilight Sparkle: A może lepiej (chichocze zakłopotana) żebyś pospał sobie jeszcze jak chcesz.
- (Spike podchodzi do lustra i widzi swoją twarz całą w wypryskach i zaczyna krzyczeć z przerażeniem.)
- [piosenka tytułowa]
- Lektor: My Little Pony: Przyjaźń to magia.
- (Spike zasłania okna w swoim pokoju i chowa się pod kołdrą, a Twilight podchodzi do jego łóżka.)
- Lektor: Efekt Wylinki.
- Twilight Sparkle: Spike, co ty robisz?
- Spike: Ukrywam swoją paskudną twarz.
- Twilight Sparkle: Wiem, że czujesz się fatalnie, ale to tylko wypryski a nie koniec świata.
- Spike: Łatwo ci tak mówić, bo nie masz twarzy w swędzących krostach (drapie się)
- Twilight Sparkle: Też miałam okropne wypryski zawsze gdy zbliżał się egzamin u Celestii. Która pewnie nigdy w życiu nie miała ani pryszcza. (uśmiecha się zawstydzona)
- Spike: Ale nie chodzę do szkoły.
- Twilight Sparkle: Nie, ale to może być związane ze stresem a wczorajszy dzień spędziłeś z Rarity.
- Spike: (chichocze nerwowo) Co w tym może być stresującego?
- Twilight Sparkle: (jęczy) (odsłania okno) To pójdź do Zecory . Robi maść, która...
- Spike: Czyni cuda. Słyszałem. (staje przed lustrem) Nie wyjdę z zamku póki moja twarz nie odzyska w pełni urody. (próbuje wycisnąć pryszcza łuską, ale nie wychodzi mu to i krzywi się z bólu)
- Twilight Sparkle: Dobra, więc pomóż mi się przygotować do wykładu.
- Spike: (jęczy)
- Twilight Sparkle: Ek-hem. Klejnot szczodrości w powiązaniu z pozostałymi Klejnotami Harmonii, a szczególnie...
- (Nagle Spike zieje niekontrolowanym ogniem i spala wykład Twilight.)
- Twilight Sparkle: (łapie oddech z przerażenia) Mój wykład!
- Spike: Ja nie wiem co się stało, dopadła mnie jakaś nagła...
- (Twilight teleportuje się a Spike znów zieje ogniem. Twilight pojawia się i pryska gaśnicą w Spike'a.)
- Spike: ...niestrawność. Bardzo mi przykro.
- Twilight Sparkle: (wzdycha) Stało się. Odtworzę wykład na podstawie notatek. (uśmiecha się zakłopotana) Mam ich dużo.
- Spike: To ja ci pomogę.
- (Twilight odsuwa notatki od Spike'a.)
- Twilight: Myślę, że lepiej będzie jak opuścić zamek. Idź tam, gdzie jest mniej... łatwopalnie. (uśmiecha się zakłopotana)
- (Spike wzdycha i odchodzi od Twilight)
- (Uczniowie rozmawiają, a Spike w przebraniu siedzi na drodze przy stawie przed Szkołą Przyjaźni i ogląda swoje odbicie.)
- Spike: Siemasz, nie przystojniaku.
- Rarity: Spike!
- (Spike od razu słysząc Rarity zakłada okulary.)
- Rarity: Och. Jaką masz na sobie ciekawą stylizację, a na detektyw noire (chichocze) Spodobał byś się samej Shadow Spade.
- Spike: Ech, dzięki.
- Rarity: Czy możesz się na chwilę rozebrać?
- Spike: Co? Oj ja...(mamrocze)
- Rarity: Co takiego? Musisz mówić głośniej. Uszy mi się chyba zatkały czy coś. Chodzi oto, że potrzebuję modela do mojej sukni z piór feniksa. A dosłownie wszyscy są teraz zajęci.
- Spike:Wybacz, Rarity ja... też jestem bardzo zajęty bo wiesz (ogląda się za siebie) oprowadzam wycieczki.
- Pinkie Pie: Naprawdę? Myślałam, że ja dziś pokazuję szkołę czyli, że wolne! (nuci)
- (Turyści patrzy na Spike'a a Spike chowa się zawstydzony.)
- Spike: Tam są klasy (jęczy) Internat tam. (jęczy) Biuro Twilight widać stąd. To jest fontanna. (drapie się)
- Turysta: (dysząc) Czy można prosić trochę wolniej? Przyjechaliśmy z daleka żeby zwiedzić szkołę, więc chciałbym wszystko zobaczyć
- Spike: Och em.. Tak. (krzywi i drapie się) Sorki.
- Turysta: Czy coś ci dolega?
- Spike: Co? Jak to? Nie. (drapie się)
- Turysta: Czy wszystkie smoki w tej szkole cierpią na choroby łusek?
- Spike: (cicho) Nie mam pojęcia.
- Turysta: Co?
- Spike: (cicho, starając się mówić głośniej) Ja.. nie mam.. pojęcia.
- Turysta: Ee. Przepraszam. Czy powiedziałeś "Będą zdjęcia"?
- Spike: (cicho) Mówiłem (głośno, echo) Że nie wiem! (łapie oddech)
- (Spike biegnie, a turyści idą za nim, a Turysta otrząsa się i biegnie za pozostałymi)
- (Uczniowie w ciszy zajmują się czytaniem i odrabianiem pracy domowej.)
- Spike: (echo) To jest biblioteka szkolna! Jedno z najlepszych miejsc na kampusie! Gdzie uczniowie mogą spędzać czas na naukę, ciszy i refleksje! Co!?
- Smolder: Słuchaj, możesz tak nie krzyczeć? Odrabiamy tu lekcje i tak jak by przeszkadzasz.
- Spike: Czy ja krzyczałem!?
- (Turyści mówią jakby wyraźnie.)
- Spike: (czyści gardło, normalnie) Nie mam pojęcia o czym wy...
- (Spike nagle beka i zieje ogniem, spalając swoje przebranie i ujawniając swoje wypryski. Spike zaczyna patrzeć na siebie i zawstydzony ucieka z biblioteki, a Smolder wygląda na zaciekawioną.)
- (Smolder szuka Spike'a po korytarzu, aż Spike zieje ogniem ujawniając, że ukrywa się w schowku.)
- (Smolder wchodzi do schowka)
- Smolder: Jeśli chcesz się schować to musisz się bardziej postarać. Łatwo cię namierzyłam. Poszłam za dymem
- (Spike przepędza dym)
- Spike: (cicho) Zostaw mnie w spokoju.
- Smolder: Co?
- Spike: (cicho, starając się mówić głośniej) Zostaw. Mnie. W spokoju.
- Smolder: Ja cię nie ro... Mówiłeś "Nie ma mnie w pokoju"?
- Spike: (cicho) Mówiłem... (normalnie) Chcę mieć spokój!
- (Spike nagle znowu zieje ogniem, a Smolder je unika. Spike wzdycha.)
- Smolder: (śmieje się) Wow! Widziałam w życiu kilka ciężkich przypadków wylinki , ale ta wychodzi na prowadzenie.
- Spike: Wylinka?
- Smolder: Wylinka? Super bolesna kamienica łusek, bekanie ogniem, niekontrolowane zmiany głośności? Czyli proces dorastania smoka. Gratulacje.
- (Smolder uderza go w plecy a Spike jęczy i krzywi się.)
- Smolder: Och. Sorki.
- (Spike na tą informacje wygląda na przerażonego.)
- (Spike ze stresowany chodzi w kółko w schowku.)
- Spike: Nie-nie-nie-nie-nie. Kiedyś już urosłem i zamieniłem się w żarłocznego potwora.
- Smolder: Wielkość wywoływana przez chciwość to inna historia. Wylinka jest naturalną sprawą. Każdy smok przez to przechodzi. Niedługo opuścisz dom i pójdziesz na swoje.
- Spike: Ale niby po co?
- Smolder: Czy ty mieszkałeś z kucykami przez całe życie?
- Spike: Uh-huh.
- Smolder: Oh. Cóż w Smokolandii kiedy ktoś ma wylinkę zostaje wykopany przez swoją rodzinę.
- Spike: (zszokowany) Co? Dlaczego?
- Smolder: No. Myślę, że to z powodu biologii. Mówimy na to "efekt wylinki" ale najgorsze ze wszystkiego jest ten odór.
- Spike: Odór? (wącha sam siebie i brzydzi się)
- Smolder: Tak. No wiesz, kochałam swojego brachola ale jak go poniuchałam to było tak: "Nara"
- (Smolder wącha Spike'a)
- Smolder: A skoro o tym mowa...
- Spike: (łapiąc za ogon Smolder) Czekaj! Czy kucyki źle znoszą wylinkę? (wzdycha) Twilight dziś mnie poprosiła bym opuścił zamek. Jeśli mnie wywali to gdzie ja będę żył? Ja wcale nie chcę dorastać!
- Smolder: Myślę, że znajdziesz sobie jakiś skarbiec do pilnowania albo więź do terroryzowania, ale odkąd przyjaźnimy się z kucykami to raczej nie wchodzi w rachube.
- Spike: Czyli wszystkie te stworzenia będą mnie unikać?
- Smolder: Tego bym nie powiedziała. Zapach wylinki przyciąga drapieżniki. Tatzlwurmy, Hydry, Skauy.
- Spike: Smoki mają bać się skał?
- Smolder: S-K-A-U. Skau. Wielki drapieżny ptak który połyka liniejące smoki jak cukierki.
- Spike: (cicho) To Twilight mnie nie chce, a dla jedynych istot, które się mnie nie brzydzą jestem przekąską?
- Smolder: Wiesz, stary nie rozumiem cię.
- Spike: (głośno) Twilight mnie nie chce, a dla jedynych istot, które się mnie nie brzydzą jestem przekąską!?
- Smolder: Dokładnie.
- (rozlega się otwieranie drzwi.)
- Pinkie Pie: (głośno) Hej! Czy to jest pokój do wrzeszczenia!? Bo dzisiaj dzień wolny i chętnie z wami powrzeszczę! (śmieje się) (wącha, mówi normalnie) A w ogóle skąd ten zapach brukselki pokrytej watą cukrową? Bo jest on interesujący.
- (Smolder szturcha Spike'a, a Spike czuje się bardziej przygnębiony niż wcześniej)
- Spike: I nie wiem co mam robić. Wcale nie chcę by Twilight mnie wyrzuciła. Czy czujesz ode mnie efekt wylinki?
- (Zecora czuje obrzydzenie, słychać odruchy wymiotne, zebra zatyka nos)
- Zecora: Jeśli chodzi o wypryski to nie będę się dziwować, ale co do zapachu wylinki..to nie chcę ryzykować.
- Spike: (drapie się, wzdycha) Czy możesz mnie z tego jakoś wyleczyć?
- Zecora: Nie da się wyleczyć twoich dolegliwości. Wylinkę muszą przejść wszystkie smoki w młodości.
- (Podczas gdy Zecora mówi Spike się dalej drapie.)
- Spike: Ale jeśli ktoś mnie teraz zobaczy albo poczuje to go tak obrzydzi, że będzie mnie zawsze unikał.
- Zecora: Myślę, że objawy skórne złagodzić się uda. Ale na ten zapach potrzebne by były cuda.
- Spike: (cicho) Jakie to jest żenujące.
- Zecora: Wiem, że coś powiedziałeś ale nie dosłyszałam cię. Czy chodziło ci o jakieś zające na łące?
- Spike: (cicho) Powiedziałem... (głośno) Że to żenujące! (zatyka usta)
- (Zecora słysząc głośny głos Spike'a zatyka uszy watą.)
- Zecora: Jeśli przyjaciół nie chcesz utracić to jest zasada, że może jednak trochę ciszej mówić wypada.
- (Słychać burczenie brzucha.)
- Spike: O nie..
- (Zecora widząc, że Spike będzie ziać ogniem, podstawia go przy kociołkiem i tam smok rozpala ogień.)
- Spike: (wzdycha)
- Rarity: Zecoro! Halo!? Jesteś tam!?
- Spike: (głośno) Rarity nie może zobaczyć mnie w tym stanie! Proszę, nie mów, że tu jestem!
- (Rarity puka do drzwi, aż Zecora je otwiera.)
- Rarity: (głośno) O rety! Mówię głośniej niż mi się wydaję, że mówię, prawda!?
- Zecora: Nie ty pierwsza masz dziś problem z głośnością. Jeśli mogę ci pomóc, zrobię to z radością.
- Rarity: (głośno) Eee.. Co mówiłaś! Ja naprawdę w ogóle nic nie słyszę! Mam wielką nadzieję, że mi pomożesz! Nie mam pojęcia od czego to się stało! Kiedy zaczęłam naszywać pióra feniksa na sukienkę, nagle przestałam słyszeć mój własny głos!
- Zecora: Ach. Pióra tego ptaka mogą źle wpłynąć na uszy. Ale moje lekarstwo tę dziwną chorobę ruszy.
- Rarity: Nie wiem co mówisz widzę tylko, że twoje usta się ruszają! (wzdycha) (wącha i czując obrzydzenie kaszle; normalnie) O ja cię. Przypuszczam, że ten okropny odór pochodzi od jakiegoś silnego specyfiku. (głośno) Czy jesteś bardzo zajęta!? Muszę jak najszybciej odzyskać słuch! Bo wiesz kiedy szyję to mówię do siebie, a bez tego mówienia po prostu nie umiem myśleć!
- Zecora: (podając lekarstwo Rarity) Lekarstwo jest proste, więc teraz mnie posłuchaj. Wpuść jedną lub dwie krople do każdego ucha.
- Rarity: (wzdycha; normalnie) Dziękuję. Uratowałaś mnie. (głośno) O! I tak przy okazji, czy masz jakąś maść na pryszcze!? Spike ma ostatnio problemy z łuskami!
- Spike: (głośno) I to jeszcze jakie! (zatyka usta)
- Rarity: (normalnie) O. Chyba coś usłyszałam. (głośno) Twoje lekarstwo zaczęło działać!
- (Rarity chce podejść do koszyka gdzie ukrywa się Spike, lecz Zecora ją powstrzymuje.)
- Zecora: Potrzebna maść jest w zasięgu wzroku. To popularny eliksir wśród klientów w tym roku
- (Podczas gdy Zecora mówi, Spike wymyka się z koszyka do okna.)
- Rarity: (wzdycha; normalnie) Dziękuję, Zecoro.
- (Zecora daje znak Spike'owi, że może wyjść przez okno, a Spike to robi i ukrywa się zza chatą.)
- Rarity: (odchodząc z chaty; głośno) Nie chcę być nie miła, ale myślę, że powinnaś przewietrzyć swoją chatę!
- Zecora: Rarity poszła! Nie musisz się chować! (wącha, jęczy) Ale teraz na dworze będziemy kontynuować.
- (zauważa trzęsącą się maskę) Nie musisz tak leżeć pod maską skulony, kucyki nie zapuszczają się w te strony.
- Spike: Nie chodzi mi o kucyki. Chowam się przed tym!
- (Skau skrzeczy, Zecora i Spike są przerażeni.)
- (Skau skrzeczy i atakuję Spike'a i Zecorę, a oni robią unik.)
- Spike: Czy wiesz, że zapach wylinki przyciąga drapieżniki?
- Zecora: Informacje te nie wątpliwie warto znać. Ale dość gadania! Teraz musimy wiać!
- (Zecora i Spike zaczynają uciekać, lecz Skau zagradza im drogę i uciekają w inną stronę, a Skau leci tuż za nimi.)
- Spike: On leci za mną. Odciągnę go a ty sprowadź pomoc.
- (Spike i Zecora rozdzielają się.)
- Spike: No dawaj ptaszysko! Liniejący smok to ja!
- (Spike wchodzi się na drzewo, unikając przy atak ptaka.)
- Spike: Okej. Może to nie był dobry pomysł.
- Zecora: Zejdź na dół na drzewie się nie ukryjesz! Na ziemi jest większa szansa, że przeżyjesz!
- (Zecora biegnie do drzewa, a Spike z niego schodzi, ale nagle Zecora zostaje złapana przez drapieżnego ptaka)
- Spike: Zecora. Zostaw ją! (zaczyna się świecić na czerwono i drapać się jęcząc)
- (Skau skrzeczy. Gdy Spike przestaje się świecić i drapać ucieka przed Skau i wpada na Rarity)
- Rarity: O. Spike. A co tu robisz?
- Spike: Rarity! Szybko, uciekaj stąd! Gigantyczny ptak chce mnie zjeść! Złapał Zecorę! (drapie się)
- Rarity: Tak. (głośno) Co!? Ja właśnie wracam od Zecory! Ale idę jeszcze raz bo nie rozumiem tej instrukcji! Czy to mają być "dwie krople dziennie" czy "jedna dwa razy na dzień"!?
- Spike: Rarity, nie ma czasu! Sprowadźmy pomoc! (drapie się)
- Rarity: (głośno) Tak! Moje uszy są kompletnie głuche! (normalnie) Och, Spike. Te łuski nie wyglądają dobrze. O! Chwila mam tu coś dla ciebie. Ach..
- (Nagle Rarity i Spike zostali złapani przez ptaka, a Rarity zaczyna krzyczeć ze strachu.)
- Zecora: Och. Ty też wpadałaś w pazury ptaka to fatalne. Nasze położenie jest po prostu absurdalne.
- Rarity: (głośno) Co!?
- Spike: Wypuść moje kucyki! Natychmiast!
- (Skau próbuje dziobnąć Spike'a, lecz smok ratuje się dzięki niekontrolowanym zianiu ognia. Ptak skrzeczy z bólu, a Spike spada krzycząc. Spike spada najpierw na liście a później na pień drzewa i czuje ulgę, ale on znów świeci się na czerwono i zaczyna się drapać, a Twilight widząc go podchodzi do smoka.)
- Twilight Sparkle: Spike. Co się z tobą dzieje?
- Spike: (drapiąc się) Gdyby moje łuski nie swędziały tak mocno i nie byłoby zagrożenia, to bym się czuł.. bardzo zażenowany.
- Twilight Sparkle: Zagrożenie?
- (Twilight i Spike nagle słyszą skrzek ptaka i widzą że leci w ich stronę. Twilight używa teleportacji by ona i Spike uniknęli ataku ptaka.)
- Twilight Sparkle: Właśnie szłam do Zecory po maść na twoje łuski i nie wiedziałam że będziesz...
- Spike: (jęczy; drapiąc się) Zaraz zjedzony przez drapieżnika, zwabionego wylinką!?
- Twilight Sparkle: Wylinką?
- (Ptak znów skrzeczy atakując Spike'a i Twilight, ale oni robią unik.)
- Rarity: Twilight!
- Twilight Sparkle: Czy to była Rarity?
- Spike: I Zecora. Chciałem je ratować, ale nic nie mogę zrobić oprócz drapania się i uciekaniem przed ptaszyskiem.
- (Zdeterminowana Twilight odlatuje od Spike'a i zaczyna strzelać w ptaka magią)
- Rarity: (głośno) Nie pierwszy raz znajduję się w szponach okropnego gigantycznego stwora, ale to nie znaczy, że jest łatwiej! :(płacze)
- (Zecora przewraca oczami)
- (Spike łapie oddech bojąc się o Zecorę i Rarity i drapie się, aż wypryski smoka bledną i swędzenie ustępuje. Spike czuje ulgę)
- Spike: (wzdycha) Nareszcie. Myślałem, że to swędzenie się nie skończy.
- (Nagle łuski zaczynają twardnieć i pokrywać smoka. Spike widząc to jest przerażony.)
- Spike: Co się dzieje? Ja nie mogę... (zostaje całkowicie pokryty przez kamień)
- (Twilight nadal strzela do ptaka, a oni przelatują nad kokonem. Po chwili kokon zaczyna się świecić i pękać, a Spike wyłania się ze skrzydłami.)
- Spike: Co to.. było? (zauważa swoje nowe skrzydła) Wyrosły mi skrzydła? Wyrosły mi skrzydła!
- (Skau skrzeczy przerywając radość smoka. Spike przez to przypomina sobie, że Zecora i Rarity są w niebezpieczeństwie, a Twilight strzela do ptaka.)
- Spike: (łapie oddech) Muszę im pomóc.
- (Spike rozgląda się, aż przypomina sobie, że ma skrzydła i zdeterminowany zaczyna się wznosić. Spike zaczyna uczyć się latać aż nabywa zdolność latania i leci w stronę walki Twilight i Skau)
- (Spike leci, aż uświadamia sobie, że leci za szybko.)
- Spike: Ups.
- (Spike dołącza do Twilight, a alikorn widząc smoka jest zszokowana.)
- Twilight Sparkle: Spike? Skąd ty masz skrzydła?
- Spike: Sam nie wiem, ale są czadowe.. (zostaje zdmuchnięty przez wiatr, lecz po chwili znów dołącza do Twilight)
- (Ptak atakuje Spike'a i Twilight, a oni robią unik.)
- Twilight Sparkle: Spróbuj odwrócić jego uwagę, a ja uwalnię Zecorę i Rarity.
- (Spike zgadza się pomóc Twilight i przylatuje do ptaka, a Twilight tuż za nim.)
- Spike: Hej, wielki kurczaku! Skoro tak bardzo lubisz smoki, to mnie złap!
- (Spike unika ataków ptaka i lata wokół niego, aż ptak zostaje oszołomiony.)
- Spike: Siemka.
- (Spike znów unika atak ptaka i zaczyna ziać ogniem w Skau, a Zecora i Rarity zaczynają spadać.)
- Twilight Sparkle: Spike! (leci w dół)
- Rarity: (krzyczy)
- (Spike dołącza do Twilight i łapią Rarity i Zecorę i lądują bezpiecznie na ziemie, a następnie widzą jak Skau odlatuje.)
- Zecora: Wiem, że po wylince różne cuda się zdarzają. To wspaniale, że u smoków się skrzydła pojawiają.
- Rarity: (głośno) Spike! Tak bardzo się cieszę, że masz skrzydła!
- Twilight Sparkle: To niesamowite. Nie sądziłam, że będziesz mieć skrzydła. Jestem bardzo wzruszona. Czy to ma coś wspólnego z tą wylinką o której mówiłeś?
- Spike: (wzdycha) Właśnie to się ze mną działo. Wypryski, wyrzuty ognia. Wylinka to znak, że smok dorasta i się zmienia. Chciałbym to zatrzymać, ale nie mogę. Ach, muszę odejść.
- Twilight Sparkle: Odejść? O czym ty mówisz?
- Spike: W Smokolandii liniejące smoki odchodzą z domów. To jest efekt wylinki.
- Twilight Sparkle: Ale tu nie jest Smokolandia i nie obchodzi mnie wylinka. Nie ma powodu, żebyś nas opuszczał.
- Spike: Ale ja dorastam. A jeśli stanie się coś gorszego?
- Twilight Sparkle: To normalne, że dorastasz ale zawsze będziesz sobą i cokolwiek się stanie, przejdziemy przez to razem.
- (Spike słysząc te słowa wzrusza się i obaj się przytulają. Po przytuleniu się, Spike zaczyna latać z radości.)
- Spike: Ju-hu! Tak! (śmieje się) Patrzcie! (ląduje na grzbiecie Twilight) Chodźmy do domu!
- Twilight: Eee.. Ale nie będę cię już musiała nieść, prawda? Masz skrzydła.
- Spike: A są nowe. Nie chcę ich przemęczać.
- (Twilight jęczy i przewraca oczami. Twilight wraz Rarity żegna się z Zecorą.)
- Rarity: Jak mogłeś pomyśleć, że będzie ktoś cię chciał wyrzucić z domu przez jakiś tam efekt wylinki? (wzdycha) I jeżeli symptomy nie były zbyt przyjemne, cóż ten zapach nie należał do ładnych. (chichocze) To nikt nie przestanie cię lubić, dlatego, że dorastasz. Dosłownie wszyscy się zmieniamy te zmiany są bardzo pozytywne, jak bycie modelem do każdej długości (chichocze) Em.. Trochę wyżej, proszę.
- Spike: Cieszę się, że mogę ci pomóc, ale nie sądzisz skrzydła przydadzą do nie tylko mierzenia sukienek?
- Rarity: Oczywiście, skarbie. Twoja umiejętność latania przyda się mi się szycia szlafroków, spodni, bluzek, płaszczy...(głos zanika)
- (Spike wzdycha z irytacji, ale uśmiecha się do Rarity.)
- [muzyka i napisy końcowe] [lektor wymienia polską ekipę dubbingową]