Poprzedni transkrypt nielekko być bryzusiem |
Odcinek Lekcja samodzielności |
Następny transkrypt Maud Pie |
- Applejack, Big McIntosh i Babcia Smith: [przytłumione rozmowy]
- Scootaloo: Cokolwiek postanowią, Apple Bloom, my będziemy z tobą.
- Sweetie Belle: No pewnie. Nawet jeśli to ma wszystko zmienić w twoim życiu. Na zawsze! Na wieczność!
- [drzwi otwierają się]
- Babcia Smith: Otóż… właśnie wspólnie ustaliliśmy,… że jesteś dość duża, żeby zostać sama w domu i zająć się porządkami! Dziś po południu!
- Apple Bloom, Scootaloo i Sweetie Belle: [wzdychają]
- Apple Bloom: Akceptuję waszą decyzję.
- Apple Bloom, Scootaloo i Sweetie Belle: [wydają radosne okrzyki]
- [piosenka tytułowa]
- Lektor: My Little Pony: Przyjaźń to magia
- Apple Bloom: Zostanę sama w domu! Całkiem sama! Bez nikogo!
- Lektor: Lekcja samodzielności
- Apple Bloom: Jeszcze ciągle nie mogę w to uwierzyć!
- Applejack: Spokojnie, mała. Wiem, że bardzo się cieszysz, ale musisz wziąć na siebie wszystkie obowiązki, a to duża odpowiedzialność.
- Apple Bloom: Wiem o tym. Doceniam to, że macie do mnie zaufanie i uważacie, że ze wszystkim sobie poradzę. Nie zawiodę was.
- Babcia Smith: No, jeśli nie chcę się spóźnić na pociąg, to muszę już jechać. Kiedy stryjenka Pine Apple mówi, że masz być o określonej godzinie, to nie ma przebacz. Tylko sprawuj mi się dobrze, Apple Bloom. A wy uważajcie na siebie! Oboje macie przed sobą bardzo trudną trasę. Wieziecie towar do odległych i trudno dostępnych miast.
- Big McIntosh: Tak.
- Applejack: Zgadza się, babciu. Tylko dlatego pozwoliłam Apple Bloom zostać samej w domu.
- Apple Bloom: Serio?
- Applejack: O, nie o to mi chodziło, kwiatku. Tylko traktuję obowiązki starszej siostry bardzo poważnie i dlatego przez pół nocy robiłam to.
- Apple Bloom: Co to jest?
- Applejack: To taka mała lista z przypominajkami.
- Apple Bloom: [czyta] „W lodówce jest dla ciebie zupa. Nie podgrzewaj jej za bardzo i jak będzie za gorąca, to podmuchaj. Nie jedz za szybko, bo możesz dostać czkawki”. Nie musisz się o mnie martwić, świetnie sobie poradzę! Ze wszystkim. Jestem na to gotowa!
- Applejack: Ech, ty pewnie tak, ale mam wrażenie, że ja nie.
- Apple Bloom: Ale ufasz mi i wiesz, że jestem już duża i samodzielna, prawda?
- Applejack: Ech, tak. No dobrze, to powodzenia!
- Apple Bloom: [bardzo szybko] Dobra, fajnie, narka, pa!
- Babcia Smith: Do zobaczenia!
- Applejack: Trzymaj się!
- Apple Bloom: Na razie! Do widzenia!
- Applejack: Pa! Dbaj o siebie!
- Big McIntosh: Czeeść!
- Apple Bloom: Uuu-huu! Jestem sama! Nareszcie sama w domu! To będzie takie superowe!
- Applejack: [szczęka zębami] [stęka]
- [uderzenie]
- Applejack: [nerwowo chichocze] Wybacz, Big Mac, ale nadal trochę się boję o Apple Bloom. Myślisz, że ona nie zrobi sobie nic złego?
- Big McIntosh: Nnie.
- Applejack: Och, przypomniało mi się parę rzeczy, których nie umieściłam na liście. Wiesz, nie napisałam, że gdyby chciała wyjąć łyżkę z szuflady, najpierw musi otworzyć szufladę. Ech, no dobra, może trochę przesadzam.
- Big McIntosh: Tak.
- Applejack: Ale czułabym się o snopek[?] lepiej, gdybym zajrzała do Apple Bloom ostatni raz. To ty jedź i zawieź towar, a ja szybko rzucę okiem i potem pojadę.
- Apple Bloom: Dobra, sto siedemdziesiąt dwa: „pompuj miechem powietrze, żeby nie zgasło w piecu”.
- [dmuchanie miecha]
- Apple Bloom: Jest! „Sprawdź, czy kokardy i kapelusze są na swoim miejscu.” Jest! [spluwa] To już wszystko na liście od Applejack. A teraz, kiedy skończyłam pracę i skoro nikogo nie ma w domu, będę robić to, co chcę. Jak zechcę słuchać muzyki, to będę! Jak zechcę czytać książkę, to będę! Jeśli zechcę wskoczyć na stół w kuchni i gadać do siebie, to mogę!
- Applejack: Apple Bloom!
- Apple Bloom: [krzyczy]
- [uderzenie]
- Apple Bloom: Och… Applejack?
- Applejack: Wróciłam, żeby cię sprawdzić i dobrze, że to zrobiłam! Nie zdawałam sobie sprawy, ile w tym domu jest zagrożeń!
- Apple Bloom: Dzięki, ale naprawdę nic mi się nie stanie.
- Applejack: Teraz już nie, bo ja tu jestem i tu zostanę! Nie ma mowy, żebym zostawiła moją małą siostrzyczkę samą w domu bez opieki!
- Apple Bloom: Nie jestem mała! Potrafię się sobą zająć! A co będzie z ciastami, które miałaś zawieźć?
- Applejack: Ciasta? Ha! Rodzina jest o wiele ważniejsza niż ciasta!
- Apple Bloom: Ale ja dam radę! A tak poza tym… to była trochę twoja wina.
- Applejack: Tak, wiem. Nie powinnam zostawiać cię samej.
- Apple Bloom: Ale nie musisz się mną opiekować! Zapewniam cię, że potrafię wszystko sama zrobić. Słowo! No patrz: „w lodówce jest dla ciebie porcja zupy”.
- Applejack: Co mówiłaś?
- Apple Bloom: Patrz na mnie!
- [słoiki dzwonią]
- [dżem wylewa się]
- Apple Bloom: [krzyczy]
- Applejack: O nie! Jest gorzej niż myślałam, ale nie martw się, Apple Bloom! Jestem z tobą i już nigdy nie zostawię cię samej w domu na łasce losu! Już zawsze będę przy tobie. Zawsze!
- Applejack: Apple Bloom! Apple Bloom!
- Apple Bloom: Applejack trochę za bardzo się przejmuje, ale myślę, że jej to przejdzie. [krzyczy zaskoczona]
- Applejack: Jakby co, to jestem tu.
- Apple Bloom: Wiem, że się o mnie troszczysz, ale nie musisz mnie tak ciągle pilnować. Jestem już bardzo samodzielna.
- Applejack: [chichocze]
- Apple Bloom: Patrz! Hę? Ej! Kto przyczepił poduszkę do grabi?
- Applejack: Ech, no nie wiem. Może ktoś, kto kocha swoją siostrzyczkę i nie chce, żeby zrobiła sobie kuku?
- Apple Bloom: [warczy]
- Apple Bloom: Hej, Applejack! Patrz, jak strząsam jabłka całkiem sama i jestem pewna, że nic mi się złego nie stanie. [stęka]
- [stuknięcie]
- [szeleszczenie liści]
- Apple Bloom: Hę? [warczy]
- Apple Bloom: Hm? Hm.
- [drzwi otwierają się]
- Apple Bloom: Och, ja cię kręcę! [wzdycha] Zabezpieczyłaś wszystko jak przed dzidziusiem!
- Applejack: [chichocze] Tak. Twoja siostra raz cię zawiodła, ale obiecuję, że to się więcej nie powtórzy.
- Apple Bloom: Weź przestań! Dam radę! Umiem sama się sobą zająć, a ty nie musisz mnie tak ciągle niańczyć!
- Applejack: Oo, to słodkie. Doceniam to, że nie chcesz mi sprawiać kłopotu, ale nie martw się, ja zawsze będę przy tobie. Zawsze!
- Apple Bloom: [warczy]
- Apple Bloom: [wzdycha] I właśnie dlatego poprosiłam, żebyście tu szybko przyszły.
- Applejack: Hej, Apple Bloom! Potrzeba ci czego? Obiad? Masaż kopyt? Może obiad z masażem kopyt?
- Sweetie Belle: Ja to bardzo chętnie.
- Apple Bloom: [przez zaciśnięte zęby] Nie, dziękuję!
- Applejack: Noo, dobra, to ja będę w pobliżu. Daj znać, gdybyś czegoś potrzebowała.
- Apple Bloom: [wzdycha] Widzicie, co się dzieje? Przechlapane! Już nigdy nie będę mogła nic zrobić sama, bo Applejack ciągle trzęsie się nade mną!
- Scootaloo i Sweetie Belle: Mm-hm.
- Scootaloo: To jak możemy ci pomóc? Em…
- Sweetie Belle: Ee…
- Apple Bloom: Chwila, moment. Mam pomysł!
- Sweetie Belle: Jaki?
- Apple Bloom: Te ciasta! Wymknę się stąd i je zawiozę! Babcia mówiła, że mają jechać do jakiegoś niebezpiecznego miasta. Jeśli zrobię to sama, udowodnię Applejack, że może mieć do mnie pełne zaufanie.
- Scootaloo: Jest jeden problem, twoja siostra będzie tu wpadać i sprawdzać cię co minutę.
- Sweetie Belle: Co znaczy, że musisz mieć plan ucieczki.
- Scootaloo: Uu, a ja mam już fajny pomysł! [chichocze] [udaje chrapanie] Widzisz? Wygląda to tak, jakbyś ty spała. Będziemy się zmieniać we dwie. W ten sposób, jak jedna się zmęczy, to druga ją zastąpi. Niezłe, co?
- Sweetie Belle: Mm-hm!
- Apple Bloom: Wiecie co? Tak! Mam przeczucie, że to się uda!
- Nareszcie siostra przyzna, że
- Już nie musi wciąż pilnować mnie–
- Scootaloo: Cicho! Nie śpiewaj teraz! Applejack tu idzie!
- Sweetie Belle: Jeśli masz jechać, to lepiej zrób to jak najszybciej!
- Apple Bloom: Znaczkowa Ligo, do dzieła!
- [okno otwiera się]
- Apple Bloom: Oo-oo!
- [koła turkoczą]
- Applejack: [zza drzwi] Wszystko w porządku u ciebie, słoneczko?
- Scootaloo: Szybko, do łóżka! A ja do szafy! Sweetie, nie! Masz udawać Apple Bloom!
- Sweetie Belle: Jak mam to robić?
- Scootaloo: Jesteś za bardzo widoczna! Pod kołdrę!
- Applejack: Heh. Musiała już być tak zmęczona, że odesłała przyjaciółki i poszła spać. Taki z niej mały, delikatny kwiatuszek. [wzdycha] Śpij dobrze, Apple Bloom. Niedługo znów do ciebie wpadnę.
- [drzwi zamykają się]
- Scootaloo i Sweetie Belle: [oddychają z ulgą]
- [drzwi otwierają się]
- Applejack: No to sprawdzam jeszcze raz!
- [drzwi zamykają się]
- [drzwi otwierają się]
- Applejack: Potrzebujesz czegoś?
- [drzwi otwierają się]
- Applejack: A może teraz?
- [drzwi otwierają się]
- Applejack: Dodatkowy koc?
- [drzwi otwierają się]
- Applejack: Kaszlałaś?
- [drzwi otwierają się]
- Applejack: Napijesz się wody?
- [zegar tyka]
- Sweetie Belle: [chrapie]
- [drzwi otwierają się]
- Applejack: Uch, ja sprawdzam, czy wszystko dobrze. Och, aż miło popatrzeć, jak spokojnie śpisz. Nie bój się, co pięć sekund sprawdzam, co u ciebie. I widzę, że wszystko gra. Może nie powinnam się aż tak przejmować.
- Scootaloo: [wzdycha] Wow, Apple Bloom bardzo się z tego ucieszy!
- Applejack: Co? Scootaloo?
- Scootaloo: Oo, yyy, n-nie?
- Applejack: Sweetie Belle? A– a gdzie jest Apple Bloom?! Nie ma jej tu?! Gdzie ona się podziała?! Zgubiła się! Zmarznięta, głodna, kichająca, potrzebuje iść do toalety!
- Sweetie Belle: Nie martw się, my wiemy, gdzie ona jest.
- Scootaloo: Tak, pojechała zawieźć twoje ciasta.
- Applejack: Co?! Nie! Czy ona nie wie, jakie to jest trudne i niebezpieczne?! [wzdycha] Może już nigdy nie zobaczę mojej małej siostrzyczki!
- Applejack: Dobra, Rarity zaraz tu będzie i zajmie się wami. Powiedzcie mi, czy Apple Bloom zabrała ognioodporne buty? Stołek tresera lwów? Zaklinarkę do węży? Kawał twarogu? [wzdycha] [szczęka zębami] Dobrze, może jeszcze zdążę ją złapać, zanim tam dojedzie. Kiedy wyszła?
- Sweetie Belle: Jakieś parę godzin temu.
- Applejack: O nie!
- Apple Bloom: [wzdycha] Strasznie tu ciemno na tych bagnach. [krzyczy]
- [płomienie buchają]
- Apple Bloom: Teraz przynajmniej coś widać.
- [chimera warczy]
- Tygrysia głowa chimery: Radziłbym ci się nie ruszać. To jedyne bezpieczne miejsce w okolicy.
- Apple Bloom: [jęczy] Wcale nie wygląda na bezpieczne.
- Tygrysia głowa chimery: Oo, w sensie, bezpieczne od ognia.
- Kozia głowa chimery: Ta-ak, nie od na-as.
- Wężowa głowa chimery: Co sssię dzieje? Och, czy możecie, sss, głośniej?
- Tygrysia głowa chimery: Właśnie chciałem powiedzieć gościowi, że nie jedliśmy od paru dni.
- Kozia głowa chimery: Moje rodzeństwo i ja-a zawsze się kłócimy o jadłospis.
- Wężowa głowa chimery: [syczy] Oprócz ciasssta.
- Apple Bloom: [stęka] Cóż, bardzo mi przykro, ale… muszę zawieźć te ciasta do miasta po drugiej stronie bagna, więc…
- Tygrysia głowa chimery: Och, doprawdy, nie musisz się o to martwić.
- Kozia głowa chimery: Ta-ak, właściwie to nie musisz się już niczym przejmo-ować.
- Wężowa głowa chimery: Ponieważ my zjemy te pyszne szarlotki, a na dessser świeżą koninkę.
- Apple Bloom: Co wy powiecie. [nerwowo się śmieje]
- Chimera: [warczy, beczy i syczy]
- Tygrysia głowa chimery: Teraz, siostry, na trzy! Raz!
- Kozia głowa chimery: Dwa-a!
- Wężowa głowa chimery: Tssssyyy! Trzy!
- [uderzenie]
- Apple Bloom: Nie!
- Tygrysia głowa chimery: A dokąd to się panna wybierasz? [warczy]
- Chimera: [syczy, warczy i beczy]
- Wężowa głowa chimery: [syczy]
- Apple Bloom: [krzyczy] [sapie] [stęka]
- Chimera: [warczy, beczy i syczy]
- Tygrysia głowa chimery: Gdzie są te ciasta?
- Wężowa głowa chimery: Nie widzę ich tu.
- Kozia głowa chimery: To-o jest twoja wina, bo-o ty zawsze chcesz nami rządzić!
- Tygrysia głowa chimery: Ech, masz szczęście, wiesz? Nie wyobrażasz sobie, jak to jest mieć siostrę, która ciągle patrzy ci przez ramię!
- Apple Bloom: Ee, tak naprawdę–
- Kozia głowa chimery: Za-acznijmy teraz słuchać mnie, dla odmiany, a ja mówię, skoro nie ma cia-asta, to zadowolimy się świeżym szaszły-ykiem.
- Wężowa głowa chimery: [syczy] Twoje osstatnie ssłowa? [syczy]
- Apple Bloom: Chciałabym, żeby moja siostra tu była!
- Applejack: Nie bój się, Apple Bloom! Już pędzę!
- Tygrysia i Kozia głowa chimery: Brać ją!
- Kozia głowa chimery: He-ej! To ja miałam teraz dowodzić!
- Tygrysia głowa chimery: [warczy]
- Applejack: [gra na zaklinarce do węży]
- Wężowa głowa chimery: [syczy]
- Tygrysia głowa chimery: [warczy] [ryczy]
- Applejack: Tutaj!
- Wężowa głowa chimery: [syczy]
- [uderzenie]
- Tygrysia głowa chimery: [stęka]
- Kozia głowa chimery: [warczy] [beczy] Mm, twarożek!
- Applejack: Wiejmy!
- [płomienie buchają]
- Applejack: [sapie] Cała jesteś?
- Apple Bloom: Dzięki tobie.
- Applejack: A mówiłam, że muszę się tobą ciągle opiekować! Dobrze, że tylko tak się to skończyło! Chociaż straciłyśmy wóz i wszystkie ciasta, ale dobrze, że– [wzdycha] Nasz wóz! I ciasta są całe! Ty naprawdę sama je tu przywiozłaś? W ciemności? Pośród płomieni bagniska? Walcząc z potworem?!… Całkiem sama?
- Apple Bloom: No… tak.
- Applejack: Heh, cóż,… to bardzo imponujące! Kucyk, który wykazał się taką odwagą, nie potrzebuje, żeby ktoś taki jak ja go niańczył.
- Kucyk z bagiennej wioski: Mm-hm! Ja cię kręcę! To ciasto jest jeszcze lepsze, niż bagienna zapiekanka mamusi!
- [kucyki z bagiennej wioski się cieszą]
- Kucyk z bagiennej wioski: O, mamusiu, nie smuć się!
- Applejack: Ale pamiętajcie, nawet byście nie powąchali tych ciast, gdyby nie moja siostra!
- Apple Bloom: I moja siostra!
- Applejack: Ale to i tak nie zmienia faktu, że wypuszczenie się w pojedynkę z tym wozem to było kompletne szaleństwo!
- Apple Bloom: Tak, wiem.
- Applejack: Ech, zobaczysz, że Babcia Smith da ci miesiąc szlabanu za ucieczkę! A jeśli Big Mac, Babcia Smith i ja znów będziemy musieli wyjechać z domu,… to ja z całym zaufaniem zostawię cię w domu samą bez mojej opieki. Wiesz, myślę, że trochę przesadziłam z tą troską o ciebie. I gdybyś nie zrobiła tego, co zrobiłaś, to może bym tego nigdy nie zrozumiała.
- Apple Bloom: Tak! I to jest ten rodzaj opieki nade mną, który pasuje mi najbardziej ze wszystkich! To… zgoda?
- Applejack: Między nami jest zawsze zgoda.
- [muzyka i napisy końcowe][lektor wymienia polską ekipę dubbingową]