Poprzedni transkrypt Zjazd rodziny Apple |
Odcinek Spike do usług |
Następny transkrypt Tylko spokojnie, Fluttershy |
- Spike: Sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć, jedenaście, dwanaście.
- Twilight: Hmmm... To nie tak dużo.
- Spike: Co ty gadasz? Chcesz przeczytać w weekend dwanaście książek?
- Twilight: Księżniczka Celestia najwyraźniej uważa, że to jest wykonalne. A ja nie sprawię jej zawodu.
- Spike: Cóż, jedno jest pewne, spać nie będziesz.
- Twilight: Wiesz co Spike? Może weź sobie wolne.
- Spike: Coś ty?!
- Twilight: Jasne. Ja będę siedziała z nosem w książkach.
- Spike: Hmm... Mam długą listę rzeczy, które zawsze odkładam na później.
- Spike: "Dotknąć nosa językiem." Eeeelg... Jest! "Zabębnić na brzuchu." [odgłos bębnów] Jest! "Powąchać brudną piętę." [pociąga nosem] [wzdycha] Jest! Hm, nie jest taka długa jak mi się wydawało.
- Spike: Rany julek, co za nudy...
- [wrzask kota]
- Spike: Hy! Przejażdżka balonem?!
- [uderzenie w słup]
- [Lektor: Spike do usług]
- Spike: Hy! No nie, stój! Stój! Zatrzymaj się!
- [Spike odbija się od markizy]
- [hałas kół]
- Spike: Aaaa!
- [Spike próbuje zatrzymać koła palcami]
- [odgłosy lotu]
- [odgłosy lądowania]
- Spike: Uff, cudem się udało. N-nie lubię krakać, ale czy to nie jest sam środek ciemnego i strasznego Lasu Everfree? Aaah, co to? No weź, Spike. Nawet jeżeli w tym lesie jest pełno głodnych wilków, nie musisz ich spotkać. [wącha] [pomruki]
- [ryki patykowilków]
- Spike: [krzyk]
- [szczekanie patykowilków]
- Applejack: Poszły mi stąd, ale to już! [Do Spike'a] Wiej!
- Spike: Już lecę, już lecę!
- [szczekanie]
- Applejack: [odgłos ulgi] Uuuh....!
- Spike: Ach, Applejack, to było super! Waliłaś w nie kamieniami jakby to były...pociski! Ha, ha! Ocaliłaś mnie. [delikatnie] Ty...mnie...ocaliłaś.
- Applejack: Nie ma o czym mówić, no chodź, lepiej już wracajmy.
- Spike: Miałem szczęście że tu byłaś. A skąd się tu wzięłaś?
- Applejack: Widziałam że balon odlatuje pusty. Chciałam to sprawdzić. Ty pewnie też?
- Spike: Yyyy....i tak!...też chciałem sprawdzić dokąd leci ten pusty balon. No to...możemy go już zabrać i spadać, co?
- [odległe wycie]
- Applejack: Odprowadziłeś mnie. Miło z Twojej strony, ale muszę wracać do pracy, więc...do zobaczenia!
- Spike: Ja Ci pomogę!
- Applejack: Naprawdę nie musisz.
- Spike: Ale ja chcę! Chciałbym ci się jakoś odwdzięczyć.
- Applejack: No co ty Spike. Przecież to normalne, że przyjaciele sobie pomagają.
- Spike: Mam dług!
- Applejack: Dajże spokój, jaki znów dług?
- Spike: Nic nie rozumiesz. Ja muszę spłacić dług.
- Applejack: No cóż, jak mus to mus... nie będę Ci się więcej sprzeciwiała.
- Spike: Od czego zacząć?
- Applejack: Yyym...Apple Bloom miała dziś kąpać Piggingtona. Miałam jej pomóc, ale...może ty byś to zrobił?
- Spike: Lecę pędzę!
- Spike: Ja ci chętnie pomogę!
- [prychanie świni]
- Apple Bloom: Świetnie! Przyda się ktoś do pomocy.
- [łomot]
- Spike: Phi, Applejack się zdziwi gdy cię zobaczy!
- [piski świni]
- Spike: Ta-da!
- [chrumkanie świni]
- Applejack: Dobra robota!
- Apple Bloom: Applejack, mogę już sobie iść? Dziś mam spotkanie Znaczkowej Ligi. Mierzymy narty wodne.
- Applejack: Heh, na coś takiego nie można się spóźnić.
- Apple Bloom: Kto wie, może mi wyjdzie znaczek!
- Applejack: Spike, ty też możesz iść. Odwdzięczyłeś się z nawiązką, więc teraz jesteśmy kwita.
- Spike: Coooo? Ooo nie! Jeszcze długo nie będziemy kwita. Proszę cię, chciałbym ci dalej pomagać!
- Applejack: Czy ja wiem...? nie czuję się dobrze kiedy...tak mnie wyręczasz.
- Spike: Proszę?
- Applejack: Naprawdę...
- Spike: Błagam?
- Applejack: To nie jest konieczne.
- Spike: Zaklinam się na wszystko?
- Applejack: [wdycha] Ech, no...no dobrze. Możesz nam pomóc przy pieczeniu.
- Spike: Ciasto! Ciasto! Nie ma to jak pyszne ciasto!
- Babcia Smith: Eeegh....Spike, kochaneczku, nie podałbyś mi tamtych jajek?
- Spike: Już się robi! [odgłosy wysiłku]
- [trzask]
- Spike: Oj! He...niezdara ze mnie. Zaraz posprzątam.
- [łomot, plusk]
- [puf]
- [lepkie odgłosy]
- [plask]
- Applejack: [wzdycha] Eeem...doceniam twoją pomoc, słonko, ale...dam sobie radę.
- Spike: No weź nie żartuj! To dla mnie prawdziwy zaszczyt! Ledwie zacząłem.
- Applejack: Co proszę?
- Spike: No jak to co? [beknięcie] Według smoczego Kodeksu Spike'a mam Ci służyć po wsze czasy.
- Babcia Smith: Ale co będzie z Twilight. Czy ona na Ciebie nie czeka?
- Spike: [zieje ogniem] Ach, no tak. Lepiej ją zawiadomię. Mam nadzieję, ze się nie rozgniewa. Już idę.
- [plask]
- Spike: Dalej Spike! Tu wchodzi w grę twój honor, cześć oraz smocza godność! Masz to zrobić...Wasza przyjaźń się nie skończy. Tylko...będzie inaczej. Ale mus, to mus!
- Spike: Twilight, Applejack ocaliła mnie przed strasznymi patykowilkami.
- Twilight Sparkle: Mm-hmm.
- Spike: A to, jak pewnie wiesz, według smoczego kodeksu oznacza, że muszę jej teraz służyć po kres moich dni. Na pewno zrozumiesz.
- Twilight Sparkle: Mm-hmm.
- Spike: Więc...od tej chwili...nie jestem twoim asystentem.
- Twilight Sparkle: Jasne.
- Spike: [wzdycha]
- Spike: Twilight się zgodziła.
- Applejack i Babcia Smith: Coś ty?!
- Spike: Mam jej błogosławieństwo i mogę wam służyć aż po kres....yyy....
- [trzaski]
- Spike: ...a-aż po kres moich dni!
- Applejack: Słuchaj, złotko. W pełni szanuję Twój smoczy kodeks. Szanuję go, ale nie mogę znieść że ciągle mi służysz!
- Spike: Proszę, kochana! Mój kodeks to część mnie. Ja chce być wierny sobie. A ponad wszystko, chce być szlachetnym smokiem.
- Applejack: Noo cóż...nie chcemy przecież żebyś się nie czuł szlachetnym smokiem.
- Spike: Dzięki! Od tej chwili, zrobię...co tylko zechcesz!
- [pauza]
- Applejack: Oo...yy...zgoda...chciałabym zebyś...e...mmmhh....heh...hyy!...Zaniósł swoje pyszne ciasto do....
- Spike: Rarity?
- Applejack: Ehmm....dlaczego nie?
- Spike: Sam piekłem.
- Rarity: Ble...
- Applejack: [piski szyi]
- Rarity: [przeżuwa]
- Spike: Jest piękna nawet kiedy przeżuwa [śmieje się nerwowo] Kto jest piękny kiedy przeżuwa?
- Rarity: [głośno wypluwa]
- Spike: Może jeszcze trochę?
- Rarity: Jadłam już obiad.
- Spike: O dziesiątej rano?
- Rarity: Znaczyyy....duże śniadanie.
- Spike: Aaaah...jasne.
- Applejack: Może zabierzesz jej talerz i pozmywasz?
- Spike: Już się robi!
- Rarity: Powiesz mi co się dzieje?
- Applejack: [wzdycha] Uratowałam Spike'a przed patykowilkami, a on uznał, że musi mi teraz służyć
- Rarity: [odgłos zachwycenia] Co ja bym dała, żeby zaskarbić sobie czyjąś wdzięczność! Układałby mi w szafach, szorowałby kopytka, pomagał przy szyyyciu...yh... i...
- Applejack: Dobra, już kapuję. Ty na moim miejscu byłabyś w siódmym niebie. Ale ja nie chcę żeby Spike mi służył. Jadłaś to ciasto. Jego pomoc bywa uciążliwa.
- [trzask]
- Spike: Masz tu gdzieś...może miotłę?
- [odgłosy baniek mydlanych]
- Rainbow Dash: Hej dziewczyny, co się dzieje?
- Rarity: AJ ocaliła Spike'a i on jej teraz usługuje.
- Rainbow Dash: Suuper! Co dla Ciebie robi? Może pierze? Sprząta? Kończy Twoją powieść? Moja jest o pegazie, który lata jak szatan i zostaje kapitanem Wonderbolts!
- Rarity: [sarkastycznie] Skąd Ci przychodzą do głowy takie pomysły na intrygę?
- Rainbow Dash: Natchnienie.
- Applejack: Ja nie chcę żeby on mi usługiwał. Ale nie umiem go powstrzymać.
- Rainbow Dash: Łatwizna! Każ mu zrobić coś naprawdę ciężkiego.
- Applejack: Czy ja wiem...to jakoś nie uchodzi.
- Rainbow Dash: No weź! Nie zrobi tego i będziesz go miała z bańki!
- [trzask]
- Rainbow Dash: [Do AJ] Załatwię to. [Do Spike'a] Heeej, Spike, AJ miała mi pomóc ułożyć stóg siana do ćwiczeń, ale czuje dziś wielki przypływ mocy.
- Applejack: Czyżby?
- Rainbow Dash: Tak, właśnie. I zamiast siana chcemy potrenować na skałach!
- Spike: Tak?
- Rainbow Dash: Tak! Na wielkiej stercie głazów! A Ty ją zbudujesz!
- Spike: Serio?
- Rainbow Dash: Tak, no chyba że nie chcesz jej pomagać...
- Spike: Chcę! Tak mi każe kodeks!
- Rainbow Dash: Więc do dzieła! [Do AJ] Spoko, nie ma szans żeby to zniósł.
- Spike: [odgłosy wysiłku]
- Rainbow Dash: Ha... ja myślałam, że po trzech głazach wymięknie.
- Fluttershy: O rety. Na twoim miejscu udawałabym, że nic dla niego nie mam.
- Applejack: Czemu na to nie wpadłam?
- Spike: Czy tak będzie dobrze?
- Applejack: Tak! W zupełności! Złaź na dół Spike!
- Rainbow Dash: B. Zła wiadomość jest taka, że Spike zbudował całą wieżę, a dobra...[nerwowo] że teraz będę musiała ją zburzyć...
- Spike: Haha, tak! Uda ci się! Haha, hahah, tak, dalej!
- [trzask]
- Spike: Łooo...to było super!
- [łomot]
- Spike: Może chcesz jeszcze raz? AJ ci pomoże. A kiedy mówię AJ...to znaczy, że....ja.
- Rainbow Dash: [oszołomiona] Jasne! Czemu nie...
- Applejack: Nie! Znaczy.... Rainbow Dash już nie chce twojej pomocy. mojej....Yy...nie chce jej. Tak, Rainbow Dash?
- Rainbow Dash: Tak...wystarczy mi chyba... na razie
- Applejack: To tak jak mnie. Nic więcej dla Ciebie już nie mam, więc...nie musisz nic robić.
- Spike: C-co to znaczy, że nic dla mnie nie masz?
- Applejack: Właśnie to. Nic już nie ma. Nic nie musisz robić!
- Spike: To skąd mam wiedzieć czy jestem szlachetnym smokiem?
- Applejack: Cóż, em...
- Spike: Może potrzebujesz pomocy, ale nawet o tym nie wiesz.
- Fluttershy: Ja myślę, że ona wie kiedy potrzebuje pomocy.
- Spike: Może nie? Może dopiero trzeba pomóc jej to odkryć? Może...swędzi cię bok?
- Applejack: Heeeeh.....to naprawdę bardzo przyjemne.
- Spike: [śmieje się] widzisz? Albo, chcesz posłuchać swojej piosenki? "Smoki mają więcej możliwości, niż być strażnikiem kosztowności"
- Fluttershy: To ma być jej piosenka?
- Spike: No to...pomogę ci oddychać!
- Applejack: O nie! Nie potrzebuję pomo...
- [pompuje miechem]
- [odgłos spuszczanego powietrza]
- Spike: Widzisz? Z każdą rzeczą mogę Ci pomóc i nawet je mogę za Ciebie wymyślać.
- Applejack: Nie, myślenie zostaw mnie.
- Spike: Spike do usług.
- Applejack: Twilight? Twilight, jesteś tu? Twilight!
- [brzęk]
- Twilight Sparkle: Aaaah!
- Applejack: Nie chciałam cię przestraszyć.
- Twilight Sparkle: [wzdycha] Nic nie szkodzi. Muszę chwilę odsapnąć. Co nowego?
- Applejack: Wiem, że Spike ci mówił, że zgodnie ze smoczym kodeksem będzie mi służył z wdzięczności za ratunek i że się na to zgodziłaś.
- Twilight Sparkle: Chwila...CO?!
- Applejack: Twierdził, że ci wszystko opowiedział. Ech, siedziałaś z nosem w książkach i wcale go nie słuchałaś.
- Twilight Sparkle: Um, chyba tak było...
- Applejack: Ech, powinnam była zgadnąć, że byś go nie puściła. Ale skoro już wiesz to może mu przemówisz do rozumu?
- Twilight Sparkle: Oh, Applejack, chciałabym, ale w grę wchodzi smoczy kodeks. Wiesz chyba jaki on jest ważny dla smoka.
- Applejack: Właśnie się przekonuję.
- Twilight Sparkle: Um, jest tylko jeden sposób by Spike przestał się czuć Twoim dłużnikiem.
- Spike: Sześćdziesiąt osiem i dziewięć, siedemdziesiąt, siedemdziesiąt jeden, i dwa i...
- Applejack: No dobra, jest tak. Spike musi mnie ocalić.
- Pinkie Pie: I chcesz, żeby...wystrzelić Cię z działa ku gniazdu os, dać Spike'owi siatkę, by cie złapał zanim zlecisz na to gniazdo i ugryzie cię tysiąc wściekłych os?! Ja włożę wąsy, hyhy...
- Applejack: Nie...zaatakuje mnie stado patykowilków!
- Reszta mane 6: [bez tchu]
- Pinkie Pie: Mogę zostać przy wąsach?
- Applejack: Więc na mój sygnał, PP i Rarity mają wybiec z lasu, ścigane przez patykowilki. Rzucę się do ucieczki, ale kopytko mi utknie. Spike mnie uwloni z pułapki i wtedy ja ucieknę przed krwiożerczymi bestiami. Gdy pojmie, że mnie ocalił, uzna dług za spłacony.
- Fluttershy i Rainbow Dash: Uh-huh.
- Twilight Sparkle: Postaram się!
- Rarity: Mm-hm.
- Pinkie Pie: Ja mam jedno pytanie.
- Applejack: Tak? [Pinkie Pie zakłada wąsy] Nie.
- Pinkie Pie: [wzdycha] Jak sobie chcesz....
- [trzask]
- Rarity: [odchrząkuje] My dobrze odegramy swoje role. [ironicznie] Ale jak ty odegrasz swoją, AJ?
- Applejack: Znaczy się...?
- Rarity: Wiesz jak się zachowuje "dama w opresji"?
- Applejack: Uuch...Och, no więc...ehem....em...może tak? Uuuullegh.
- Rarity: Po prostu beznadziejnie. Widzę, że czeka mnie dużo pracy. Najpierw, kopytko do góry i dotykamy czółka, o tak!
- Spike: [z odległości] Applejack?!
- Applejack: Szybko, nadchodzi! Em...tutaj jestem Spike!
- Spike: Chciałaś żebym coś dla Ciebie zrobił?
- Applejack: Oł, tak, chciałam Cię prosić, żebyś mi zebrał tamte liście na kompost do ogrodu.
- Spike: Tak, do usług. I przy okazji, masz dokładnie dwadzieścia cztery miliony, pięćset sześćdziesiąt siedem tysięcy źdźbeł trawy na swojej farmie.
- Applejack: Nie mogę uwierzyć, ze je wszystkie policzyłeś...
- Spike: Tak jak kazałaś.
- Rainbow Dash: [bierze wdech]
- Spike: A jako smok kierujący się smoczym kodeksem, ja...
- Rainbow Dash: [ryczy imitując patykowilka]
- Fluttershy: Bardzo przekonujące...
- Rarity: [krzycząc] Patykowilki! [do Spike'a, szlochając] to już po nas
- Pinkie Pie: [dziwny krzyk]
- Rarity: [do AJ] Patrz i ucz się!
- [klikanie drewna]
- Rainbow Dash: [cichy śmiech] [ryk imitujący patykowilka]
- Applejack: [nieprzekonująco] O nie! Aaah! Czuję, że kopytko mi utknęło pomiędzy kamieniami! Nie mogę się ruszyć! Jestem...nieszczęsną damą w opresji! Ratuj mnie Spike!
- Spike: Czekaj no chwilę.
- Applejack: Nie, nie, jakie czekaj? Ten straszny patykowilk chce mnie zjeść!
- Spike: Może i byłby straszny, gdyby nie był....na niby! Pazury ma całkiem niezłe...
- [pęknięcie sznurka]
- Spike: ...Ryk był super. I pysk też jest całkiem w porządku. Jedno się nie zgadza - oddech. Patykowilkom jedzie z pyska na dobry kilo.... [wącha] [śmieje się] Za późno, rozgryzłem cię...
- [magiczne puf]
- Twilight Sparkle:
[krzyk]
- Rainbow Dash: Patykowilki!
- [prychanie wilka]
- [ryki patykowilków]
- Spike: Patykowilki!
- [szczekanie]
- [skrzypienie]
- Applejack: Whooooah!
- [trzask]
- Applejack: Łoooaaaa...!
- [wycie wilka z odległości]
- [klikanie drewna]
- Spike: O-o!...AJ, szybko!
- Applejack: [odgłosy wysiłku] Nie mogę! Moja noga!
- Spike: Nie wygłupiaj się! No chodź!
- Applejack: [odgłosy wysiłku] No już...
- [ryk patykowilka]
- Applejack: Uciekaj Spike! Nie możesz nic zrobić! Daj spokój z tym smoczym kodeksem i uciekaj!
- Spike: Ja to załatwię!
- [chrzęst]
- [odgłosy dławienia]
- Spike: Zabierajmy się! [pomruki]
- [pokasływanie patykowilka]
- [trzask]
- Applejack i Spike: [dyszą]
- Twilight Sparkle: Gdzie wyście się podziewali? Nie biegliście za nami?
- Applejack: Utknęłam! Te potwory prawie mnie miały!
- Rarity: Co, zaklinowałaś się?
- Spike: Aha.
- Applejack: Ale Spike znalazł kamień i wrzucił go potworowi do cuchnącego pyska i mnie ocalił!
- Spike: Och, to nic takiego...
- Applejack: Nawet tak nie mów, bo... nie doszło by do tego, gdybym nie urządziła tego cyrku z patykowilkiem pod lasem.
- Spike: Tak, co ci przyszło do głowy?
- Applejack: [wzdycha] Wiem o Twoim smoczym kodeksie, ale mam propozycję na przyszłość. Trzymajmy się lepiej mojego kodeksu, że przyjaciele sobie pomagają. Nigdy nie pomyślę, że nie jesteś szlachetny.
- Spike: Ja jestem na tak. Ale...można by też unikać sytuacji, w których musielibyśmy ratować sobie życie.
- Applejack: Heh. Spike, umowa stoi!
- Twilight Sparkle: Dzięki Spike.
- Spike: Do usług.
- Twilight Sparkle: Jesteś niezastąpiony.
- Spike: Poważnie! Ja chcę być zawsze do Twoich usług!
- Twilight Sparkle: [śmieje się] Oh...